"Zauważyliśmy schodzącą lawinę z rejonu Kotła pod Rysami. Schowaliśmy się i po zatrzymaniu się śniegu rozejrzeliśmy się po lawinisku. (...) Turysta, który był ponad nami, znalazł całkowicie przysypaną kobietę" - relacjonuje pan Krzysztof, który był świadkiem sobotniego zejścia lawiny w Tatrach.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Pierwsza akcja lawinowa w tym sezonie w Tatrach. Znamy szczegóły

Do zdarzenia doszło w sobotę w okolicach południa. Świadkiem lawiny był słuchacz RMF FM - pan Krzysztof, który w sobotę wyruszył na szlak wcześnie rano wraz z kolegą. Jak dodaje, wszystko wskazywało na to, że tego dnia pogoda dopisze. (...) I sprawi, że zrealizujemy swój cel, jakim było wejście na Rysy. Około godziny 10:00 byliśmy u podstawy szlaku - w pobliżu Czarnego Stawu pod Rysami. W tym czasie zaobserwowaliśmy wzmagającą się siłę wiatru - wspomina świadek. Mówi, że około południa był wraz ze swoim kompanem w rejonie dolnej części Kotła pod Rysami. W tym miejscu stwierdziłem spore ilości (50-60 cm) nawianego śniegu. Śnieg ten utrudniał wspinaczkę - mimo założonych raków. Po paru minutach dyskusji postanowiliśmy, że rezygnujemy z dalszej wspinaczki i wracamy do schroniska nad Morskim Okiem, ze względu na ryzyko wystąpienia lawiny (...). Po 10 minutach byliśmy znowu w okolicy wielkiego głazu, gdzie postanowiliśmy coś zjeść i odpocząć. Po 10-15 minutach rozpoczęliśmy się zbierać do dalszej wędrówki, w dół. W tamtej chwili usłyszeliśmy innego turystę, który rozmawiał przez telefon z drugiej strony głazu. W tym samym momencie zauważyliśmy schodzącą lawinę z rejonu Kotła pod Rysami - wspomina turysta. 

Pan Krzysztof podkreśla, że razem ze swoim kompanem udało im się schronić. Po zatrzymaniu się śniegu rozejrzeliśmy się po lawinisku. Turyście znajdującemu się za nami nic się nie stało, zdążył tak jak my się schować. Jednak mój kolega stwierdził, że chwilę wcześniej widział kogoś powyżej tego turysty. Dlatego postanowiliśmy podejść wyżej - w miejsce lawiniska. Tam turysta, który był ponad nami znalazł kobietę, która była prawie całkowicie przysypana. Spod śniegu wystawała tylko lewa ręka i głowa zabezpieczona kaskiem (...) - opowiada świadek. 

"Dziewczyna miała mnóstwo szczęścia"

Pan Krzysztof mówi, że on i dwaj pozostali mężczyźni rozpoczęli akcję ratunkową. Rozpoczęliśmy odkopywanie przerażonej turystki spod śniegu. Po paru minutach zauważyliśmy i usłyszeliśmy kilku turystów w rejonie buli pod Rysami. Poinformowaliśmy ich, że jest z nami poszkodowana turystka. Po chwili dołączyło do nas tych kolejnych trzech turystów, którzy schodzili ze szczytu razem z poszkodowaną. Od nich usłyszeliśmy, że porwała ich lawina, ale im udało się z niej wydostać, a ich koleżanka zjechała w dół około 400 metrów - relacjonuje mężczyzna. I dodaje: Stwierdziliśmy, że dziewczyna miała mnóstwo szczęścia, gdyż te 400 metrów szlaku, którymi zeszła lawina pokryte jest dużymi kamieniami, a poza tym lawina zatrzymała się 2-3 metry powyżej dużego spadku terenu. Razem odkopaliśmy panią, i stwierdziliśmy bolesny uraz okolicy biodra prawej nogi. Następnie opatuliliśmy turystkę kurtkami, które posiadaliśmy oraz folią NRC, a następnie włożyliśmy jej ogrzewacze do dłoni i ciała, by nie doszło do hipotermii. Niezwłocznie poinformowaliśmy TOPR o zaistniałej sytuacji, oraz o tym, że turystka nie jest w stanie się przemieszczać 

TOPR zadziałał dwutorowo

Jak dodaje ratownik dyżurny TOPR Witold Cikowski, ratownicy zadziałali dwutorowo. 

Ponieważ nasz śmigłowiec jest w remoncie, powiadomiliśmy słowackie służby z Popradu, by szykowały swoją maszynę do lotu - w miejsce zdarzenia. Ale nie było pewności, że ten lekki śmigłowiec poradzi sobie z wiatrem, od razu była zorganizowana grupa ratowników, którzy land roverem udali się do Morskiego Oka. Słowakom udało się jednak przelecieć przez grań i zadziałać samodzielnie, więc nasi koledzy zostali odwołani - mówi Cikowski.

Wysoko w Tatrach w sobotę obowiązywał pierwszy, najniższy, stopień zagrożenia lawinowego. Śnieg leżał od wysokości około 1600 m n.p.m. 

Pierwszy stopień zagrożenia lawinowego oznacza, że w bardzo stromym lub ekstremalnym terenie turysta może wyzwolić lawinę. Prawdopodobne jest też samorzutne schodzenie małych lawin. Lawinowa jedynka obowiązuje także na najwyższych szczytach słowackich Tatr.