Trwa chaos w Autonomii Palestyńskiej. Grupy uzbrojonych Palestyńczyków wtargnęły dziś do siedzib służb bezpieczeństwa w Gazie i Chan Junis. Budynki ostrzelano i podłożono w nich ogień.

Obserwatorzy są zgodni: ostatnie wydarzenia to początek ostrej walki o władzę. Napięcie w Strefie Gazy nie opada od wczoraj, kiedy palestyński lider Jaser Arafat dokonał dyskusyjnych ruchów kadrowych w służbach bezpieczeństwa i policji.

Zmiany wywołały falę protestów. Najostrzej krytykowana jest nominacja kuzyna Jasera Arafata na szefa służb bezpieczeństwa – traktuje się ją jako przejaw nepotyzmu i skorumpowania władz w Ramalli.

Ślemy wiadomość do przywódcy, do Jasera Arafata. Nie zastępuj korupcji,

jeszcze większą korupcją - wykrzykiwał jeden z przywódców Fatah, Samir al-Maszharawi, na ulicach Gazy.

Wczoraj do dymisji podał się premier Autonomii Palestyńskiej Ahmed Korei. Mimo że Arafat nie przyjął jego rezygnacji, szef rządu zapowiedział, że nadal jest zdecydowany ustąpić. Korei mówił, że w Strefie Gazy panuje chaos i nie działają służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo.

Korei, pełniący urząd od 10 miesięcy, argumentował iż nie był w stanie przeprowadzić głębszych reform w administracji, przede wszystkim zaś w służbach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, a także podjąć walki z korupcją.

Zdaniem komentatorów, takie działania szefa rządu miałyby być blokowane przez Jasera Arafata. Korei ma być też niezadowolony z faktu, iż lider Autonomii nie chce wznowienia procesów pokojowych z Izraelem - twierdzą współpracownicy Korei, cytowani przez agencję Associated Press.