15 osób zginęło, a prawie 100 kolejnych zostało rannych w zamachach bombowych na dwa autobusy w Beer Szewie, na południu Izraela. To pierwsze od pół roku palestyńskie ataki terrorystyczne.

Do zamachu doszło na ruchliwej ulicy, niedaleko siedziby władz miejskich, uniwersytetu i szpitala. Terroryści-samobójcy wysadzili się niemal jednocześnie w dwóch zatłoczonych autobusach.

Na miejscu zginęło 15 osób, ale ofiar może być więcej, gdyż część rannych jest w bardzo ciężkim stanie. Później poinformowano, że wybuchła jeszcze trzecia bomba, przed wejściem do centrum handlowego, ale na szczęście był to fałszywy alarm.

Prawdopodobnie terroryści przybyli z Hebronu na Zachodnim Brzegu Jordanu, który nadal nie jest odgrodzony od Izraela tzw. murem bezpieczeństwa. Do ataku przyznał się palestyński Hamas.

Były to pierwsze od sześciu miesięcy palestyńskie zamachy samobójcze w Izraelu. Do tej pory w tego typu atakach zginęło ponad 400 osób; do ostatniego zamachu doszło 14 marca w porcie Aszdod, na południu kraju. Zginęło wtedy 10 osób.

Izraelskie służby bezpieczeństwa podkreślają, że budowany mur – tak mocno krytykowany przez ONZ, Trybunał Sprawiedliwości w Hadze i Arabów – sprawił, że liczba zamachów w Izraelu spadła o 2/3 w porównaniu z poprzednimi latami.