Raportował przełożonym o kłopotach rodzinnych - twierdzi w rozmowie z RMF FM matka strażnika z Sieradza, który rano otworzył ogień do policyjnego radiowozu. 28-latek zabił trzech policjantów i ranił aresztanta.

Jak ustalił reporter RMF FM Marcin Lorenc, 28-letni Damian C. trzy dni po domowej awanturze na początku marca zgłosił się do lekarza rodzinnego z silnymi bólami głowy. Lekarz skierował go do szpitala na badania. Te wykazały uszkodzenie oka.

Syn był ostatnio zamknięty w sobie, bardzo mało mówił - przyznaje matka Damiana C. Żył tragedią, bo żona go opuściła - dodaje ojciec strażnika. Widocznie nie zniósł tego wszystkiego; sprawy o alimenty, o rozwód - tłumaczy. Ostatnio także nie widział się z dziećmi, bo mu żona utrudniała do nich dostęp - podkreśla.

Kobieta zaznacza, że syn składał raporty o swojej sytuacji w domu. Przynajmniej tak twierdził - zaznacza. Matka Damiana C. jest zdziwiona, że jej syn miał dostęp do broni palnej.

O tym, że Damian C. przechodził załamanie psychiczne mówił w rozmowie z RMF FM także znajomy strażnika. Miał problemy poważne, takie swoje, rodzinne i domowe - podkreśla. On również przyznaje, że mężczyzna informował o swoich kłopotach przełożonych. Według mnie jego szefowie w areszcie powinni o tym wiedzieć, bo to jest funkcjonariusz jakby nie było. Powinni, takie rzeczy znać. Według naszych informacji, 28-letni strażnik był w trakcie rozwodu.

Nie mieliśmy żadnego zgłoszenia o problemach osobistych od strażnika więzienia w Sieradzu - zaprzecza informacjom podawanym przez krewnych strażnika rzeczniczka służby więziennej Luiza Sałapa.

Informację, że przyczyną desperackiego kroku strażnika, który rano zaatakował policyjny radiowóz w więzieniu Sieradzu, mogły być kłopoty rodzinne - potwierdza RMF FM także minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek. Człowiek ten miał w ostatnim czasie kłopoty rodzinne. To są pierwsze informacje; jeszcze niesprawdzone - zaznacza.

Podczas konferencji prasowej Kaczmarek zapowiedział, że hipoteza ta zostanie zbadana. Podobnie jak inna, choć mniej prawdopodobna – że mogło chodzić o odbicie lub likwidację aresztowanego.

Rano trzech policjantów z sekcji do walki z przestępczością samochodową KWP w Łodzi przyjechało do Zakładu Karnego w Sieradzu po aresztanta. Gdy radiowóz wyjeżdżał z więzienia, padły strzały. Postrzeleni zostali trzej policjanci, dwóch zmarło; ranny został też aresztant.

Strażnik zabarykadował się w wieżyczce więzienia, negocjacje nie przyniosły żadnego efektu. W pewnym momencie doszło do wymiany ognia pomiędzy antyterrorystami i strażnikiem. W trakcie wymiany ognia strażnik został ranny. Władze Służby Więziennej nie potrafią na razie wyjaśnić, dlaczego wartownik zaczął strzelać. Twierdzą, że był zdrowy psychicznie, przeszedł badania okresowe.