17-latek zatrzymany w sprawie śmierci 15-letniej Wiktorii z Krapkowic usłyszał już prokuratorskie zarzuty. Będzie odpowiadał za dokonanie rozboju oraz spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, który doprowadził do śmierci dziewczyny. Śledczy informują, że na tym etapie nie mają podstaw do postawienia zarzutu zabójstwa.

Śledczy ustalili, że 17-latek z Gogolina nie działał z zamiarem zabójstwa - chciał zabrać Wiktorii telefon komórkowy. Prokuratura poinformowała także, że dziewczyna zmarła, zanim jej ciało znalazło się w kolektorze ściekowym.

Zatrzymany 17-latek odpowie za przestępstwa, za które grozi kara do 12 lat więzienia. Jednak ze względu na jego wiek będzie potraktowany łagodniej - może trafić za kraty na maksymalnie 8 lat.

Prokuratura informuje, że jeszcze dziś w tej sprawie będą przeprowadzanie kolejne czynności. Nie ujawnia jednak ich charakteru ani nawet tego, czy 17-latek przyznaje się do winy i składa wyjaśnienia. Nie podaje też informacji, czy zabójca znał swoją ofiarę lub był w jakikolwiek sposób z nią związany.

Wiktoria zaginęła na początku marca. Po raz ostatni widziano ją, gdy odprowadzała koleżanki po spotkaniu. Dziewczyna zaginęła 7 marca po spotkaniu z koleżankami. Policja przeszukała wtedy dokładnie trasę, którą Wiktoria mogła wracać do domu. Nie znaleziono żadnych podejrzanych śladów.

W jej poszukiwania zaangażowali się więc mieszkańcy Krapkowic. Prawdopodobnie ktoś ją porwał lub gdzieś przetrzymuje. Nie jest możliwością, żeby uciekła. Nigdy tego nie robiła. Nie miała takich zamiarów. Córka nie zabrała dokumentów, ani pieniędzy. Feralnego dnia odprowadzała koleżanki, wracała ze spotkania. To koło trzech kilometrów od domu. Niedaleko. Ślad po niej zaginął w połowie tej drogi. Bardzo blisko i na oświetlonych drogach. To bardzo dziwne - mówił wtedy nam ojciec Wiktorii.

Kilka dni później ciało nastolatki zostało znalezione na terenie przepompowni w Krapkowicach. Rodzice nie rozpoznali córki. Do identyfikacji 15-latki potrzebne było badanie DNA.

(mn)