W starciach i zamachach w Iraku codziennie giną żołnierze. W krajach koalicji decyzje rządu budzą kontrowersje i sprzeciw. Tak jest między innymi w Korei Południowej, która wysyła do Iraku 3 tys. żołnierzy. W Seulu dochodzi do regularnych protestów.

Koreańczycy nie mogą zapomnieć widoku pierwszego zamordowanego w Iraku rodaka. Gdy rząd dyskutuje o wojnie, na ulicach protestują tłumy, ale i w normalny dzień większość ludzi jest przeciwko wojnie. To nie nasza wojna, nie chcę, by znowu kogoś zabili za ropę - mówi mieszkanka Seulu.

Antyamerykanizm w Korei narasta tym bardziej, że Waszyngton chce wycofać część żołnierzy z granicy między Koreami. Ale jak mówi nauczycielka polskiego na seulskim uniwersytecie: Mimo że Korea jest pod ogromną presją, nie musimy zawsze słuchać Ameryki.

Tu zdania są podzielone. Seulczyk, który właśnie skończył służbę w wojsku uważa, że do Iraku należy lecieć. Dotąd to Ameryka zawsze nam pomagała, gdy teraz potrzebuje pomocy, mamy obowiązek pomóc.