W październiku w podobny sposób obrabowano w mieście już cztery sklepy. Za każdym razem złodzieje kradli od kilkuset do tysiąca złotych.

Złodzieje wybierają małe sklepy na obrzeżach miasta. Wszystkie obrabowano nocą, krótko przed zamknięciem, a złodzieje kradli całodzienny utarg. Zawsze się maskują; zakładają albo kominiarki, albo malują twarze na czarno. Jeden z nich straszy ekspedientki i kradnie pieniądze, drugi w tym czasie pilnuje drzwi. Kiedy w jednym ze sklepów ekspedientka nie chciała dać im pieniędzy została dwukrotnie brutalnie uderzona.

Policja nie mówi zbyt wiele o śladach, ale wiadomo że podczas jednego z napadów bandyci zgubili magazynek od broni pneumatycznej i to najprawdopodobniej taką bronią bandyci straszą ekspedientki.

Za pomoc w złapaniu złodziei bielska policja oferuje nagrodę pieniężną.