Dzisiejsze posiedzenie Sejmu otworzy debata nad wnioskiem o wotum nieufności dla ministra skarbu. Opozycja zarzuca Wiesławowi Kaczmarkowi, że przedkłada interes pośredników handlowych - w tym firm Aleksandra Gudzowatego - nad interes państwowy. Opozycja ma jednak za mało głosów do odwołania Kaczmarka. Wczoraj sejmowa komisja skarbu nie poparła wniosku odwołanie ministra.

Posłowie Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości uważają, że działalność Kaczmarka zagraża bezpieczeństwu energetycznemu państwa. Chodzi tu między innymi o decyzje personalne ministra w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie. Według PO i PiS, przez działania kadrowe w PGNiG minister skarbu uniemożliwił zmiany własnościowe zmierzające do wykluczenia zbędnego pośrednika w handlu gazem z Rosjanami, przez co ucierpiały interesy państwa. W uzasadnieniu wniosku z drugiej połowy grudnia napisano, że źródła decyzji ministra można "upatrywać w liście prezesa Bartimpex SA, prywatnego przedsiębiorcy, pana Aleksandra Gudzowatego, który, jako udziałowiec Gas Trading, poczuł się zagrożony eliminacją z interesów".

7 grudnia minister skarbu zawiesił prezesa PGNiG i dwóch jego zastępców, a później zmieniono cały zarząd firmy. Prasa przypomniała, że rząd Buzka chciał przywrócić w EuRoPolGazie, firmie eksploatującej gazociąg jamalski, równy podział akcji między rosyjski Gazprom a polski PGNiG, eliminując spółkę Gas Trading, powiązaną z Bartimpexem Aleksandra Gudzowatego. Media pisały, że teraz szefem PGNiG został partner w interesach Gudzowatego. Sam Kaczmarek zapewniał, że decyzję o zmianie władz PGNiG podjął bez niczyich nacisków, a interes żadnej firmy i korporacji nie miał na nią wpływu.

foto RMF

07:00