Ojciec prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego był… kloszardem. Ten węgierski arystokrata i malarz ujawnił, że kiedy uciekł przed komunistami nad Sekwanę, musiał spać w Paryżu na ulicy, bo nie miał ani grosza w kieszeni. Być może właśnie dlatego jego syn tak bardzo lubi luksusy - spekulują nie bez złośliwości francuskie media.

Na początku nie miałem nawet butów. Mój przyjaciel, który również był Węgrem, posiadał dwie pary, a więc jedną mi dał, ale musiałem zrobić w tych butach dziury na palce, bo były o trzy numery za małe - wspomina teraz w wywiadzie pan Sarkozy:

Artysta i malarz cieszy się, że dzięki jego synowi, który został prezydentem, węgierski arystokratyczny ród Sarkozych odnalazł swój dawny blask. Nicolas nie powinien zapominać, że jest w połowie Węgrem - podkreśla ojciec gospodarza Pałacu Elizejskiego:

Paryski komentatorzy ironizują jednak, że… chyba już dawno o tym zapomniał.