Działacze bliskiego premierowi łódzkiego SLD chcą rozliczyć swojego szefa. Zarzucają mu, że nie realizuje eseldowskiego programu w służbie zdrowia, finansach i gospodarce. Razem z Millerem, partyjni działacze chcą osądzić wojewodę, szefa SLD w woj. łódzkim.

Pod wnioskiem do sądu partyjnego podpisało się kilkunastu działaczy Sojuszu z łódzkiego; podobno partyjne doły z Sieradza i Zduńskiej Woli. Podobno – bo pismo z listą nazwisk w tajemnicy trzyma przewodniczący sądu Wiktor Celer.

Lista zarzutów bez nazwisk autorów trafiła już do premiera i wojewody. Działacze zarzucają Millerowi m.in. brak realizacji programu SLD w dziedzinach gospodarki, finansów i służby zdrowia. Szefowi SLD w Łódzkiem, zaufanemu człowiekowi Leszka Millera, partyjni koledzy wypominają, że nie konsultuje z nimi kadrowych nominacji.

Sądząc po reakcji Krzysztofa Markowskiego na próbę puczu, w łódzkim SLD zrobiło się nerwowo.

Partyjny sąd zbierze się w ostatni dzień stycznia. Wybrany zostanie na nim skład orzekający, który zapozna się raz jeszcze z wnioskiem i wysłucha stron.

Miller może dostać kary przewidziane statutem partii – od nagany, do wykluczenia z SLD włącznie. Sąd może również odstąpić od wymierzenia kary. Może również uznać wnioski o ukaranie za niezasadne.

Prawdziwa odpowiedzialność będzie wymierzana nie przez sądy, tylko przez członków SLD w wyborach wewnątrzpartyjnych, a przede wszystkim przez obywateli - komentuje Krzysztof Janik, wiceszef SLD.

Zdaniem prof. Kazimierza Kika, dyr. Instytutu Badań Społecznych SLD bunt w Łódzkiem to frustracja szeregów partyjnych, bo rząd SLD nie realizuje założeń programowych i prowadzi politykę, która nie ma nic wspólnego z wartościami socjaldemokratycznymi. Nie dostrzegam ani jednego fragmentu polityki tego rządu, który można by nazwać polityką socjaldemokratyczną, ale jeszcze nie jest za późno. PRZECZYTAJ CAŁY WYWIAD Z PROF. KAZIMIERZEM KIKIEM

18:40