Mężczyzna zatrzymany we wtorek podczas policyjnej obławy w Krakowie usłyszał zarzut udziału w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia - poinformował prok. Krzysztof Dratwa z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. 37-letni Bartłomiej K. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Wobec mężczyzny zastosowano dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i poręczenie majątkowe. Grozi mu od pół roku do ośmiu lat więzienia.

Do napadu doszło we wtorek po południu na ul. Sebastiana w centrum Krakowa. Bandyci podjechali furgonetką do siedzącego w aucie 28-latka. Najpierw zniszczyli jego samochód, a potem wyciągnęli mężczyznę na zewnątrz i pobili go. 28-latek trafił do szpitala z ranami podudzi obu nóg.

Przestępcy odjechali do Nowej Huty, gdzie przy ul. Klasztornej porzucili swój samochód. Policja odnalazła auto, zarządziła blokadę dróg i zorganizowała obławę, w której brało udział 100 policjantów, śmigłowiec i psy tropiące.

Wieczorem funkcjonariuszom udało się zatrzymać jednego z bandytów. Nadal trwają poszukiwania jego wspólników.

Policja nie podaje, jakie były motywy ataku. Z informacji ze źródeł zbliżonych do śledztwa wynika, że przyczyną napaści mogła być walka o wpływy w świecie przestępczym.