Rekonstrukcja w rządzie będzie miała wymiar nie tylko polityczny, ale i finansowy - ostrzega "Dziennik Gazeta Prawna". Dymisja wicepremiera, pięciu ministrów i jednego wiceministra to operacja, która pociągnie za sobą zwolnienie kolejnych kilkudziesięciu osób i konieczność wypłacenia im odpraw. W grę wchodzą setki tysięcy złotych.

Zgodnie z ustawą o wynagrodzeniach osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, zdymisjonowany wicepremier i ministrowie będą dostawać pensje jeszcze przez dwa lub trzy miesiące, w zależności od stażu pracy w rządzie. Dziennik podaje przykład byłego już ministra sprawiedliwości. Andrzej Czuma zarabiał około 14 tysięcy złotych i tyle też otrzyma przez następne dwa miesiące.

A że w ślad za ministrami na ogół odwoływani są szefowie i członkowie ich gabinetów politycznych, asystenci i doradcy, pociąga to dalsze koszty w postaci odpraw. Dostają oni połowę miesięcznego wynagrodzenia, jeśli pracowali krócej niż pół roku, miesięczną pensję, jeśli zatrudnieni byli dłużej niż 6 miesięcy, lub trzykrotną - w przypadku zatrudnienia dłuższego niż trzy lata.

Na pociechę podatnikom pozostaje fakt, że w sensie materialnym nic ich nie będzie kosztowało odwołanie Zbigniewa Chlebowskiego z funkcji szefa klubu PO.