Rosja idzie na wojnę i zwiera szeregi - taki wniosek narzuca się po nadzwyczajnym posiedzeniu rządu w Moskwie. Przewodził mu, co zdarza się bardzo rzadko, prezydent, uczestniczyli gubernatorzy rosyjskich regionów.

Krwawy zamach w Biesłanie wstrząsnął całym krajem; Władimir Putin dzisiaj wystąpił niczym wódz, który wydaje polecenia swoim generałom, jak bić wroga – terrorystów. Walka z terroryzmem powinna stać się w pełni sprawą ogólnonarodową, dlatego tak ważny jest aktywny udział wszystkich instytucji systemu politycznego i całego społeczeństwa - oświadczył prezydent.

Kwestia jedności narodowej jest dla Putina kluczowa, ale niestety, jednoczenie narodu będzie polegać na jeszcze ściślejszym kontrolowaniu przez Kreml wyborów do Dumy i mianowaniu gubernatorów, dotąd wybieranych w regionach. Ponadto Putin stworzył specjalną komisję, która ma walczyć z biedą i bezrobociem na Północnym Kaukazie. To niska stopa życiowa rodzi terrorystów - uważa rosyjski przywódca.

Przywódca Rosji ogłosił przy tym, że w walce z terroryzmem należy sięgać po wszelkie metody, w tym również zabijanie domniemanych terrorystów poza granicami Rosji. Putin zapowiedział powołanie specjalnej struktury zajmującej się przeciwdziałaniem terroryzmowi i likwidacją jego sprawców.

Terroryści powinni być likwidowani w swoich kryjówkach, a jeśli tego wymaga sytuacja - należy ich dopadać także za granicą - powiedział Putin, dołączając się do deklaracji szefa Sztabu Generalnego, generała Jurija Bałujewskiego i ministra obrony Siergieja Iwanowa o uderzeniach w bazy terrorystów poza granicami Rosji.

Rosja nie przyznawała się do tej pory do zabijania swoich wrogów poza granicami, także wówczas, gdy dwaj rosyjscy agenci zostali skazani przez sąd w Katarze na dożywocie za zamordowanie byłego prezydenta Czeczenii Zelimchana Jandarbijewa.