Poseł Marcin Romanowski złożył zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa przez Waldemara Żurka, czyli ministra sprawiedliwości. Przebywający na Węgrzech Romanowski zarzuca Żurkowi powiązania z obcym wywiadem i twierdzi, że skala działań jest trudna do zignorowania.

  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl

"Złożyłem zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 130 § 9 k.k. przez Waldemara Żurka (oraz inne osoby): udział w działalności obcego wywiadu poprzez dezinformację uderzającą w ustrój RP" - napisał Romanowski w mediach społecznościowych.

Później posiadający azyl na Węgrzech były wiceminister sprawiedliwości stwierdza, że "skala powiązań i zbieżności działań jest zbyt poważna, aby ją ignorować" i wymienia w punktach fakty, mające świadczyć o rzekomym powiązaniu Waldemara Żurka z obcym wywiadem.

Wśród zarzutów Romanowskiego wobec ministra sprawiedliwości pada nazwisko Pawła Rubcowa. Chodzi o znanego również jako Pablo Gonzáleza, rosyjsko-hiszpańskiego dziennikarza, który w ostatnich latach znalazł się w centrum międzynarodowego skandalu szpiegowskiego.

W lutym 2022 roku został zatrzymany w Polsce pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji. Polskie służby twierdziły, że działał jako agent rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. Spędził ponad dwa lata w polskim areszcie, a w sierpniu 2024 roku został uwolniony w ramach wymiany więźniów między Rosją a krajami Zachodu.

Romanowski oskarża Żurka, że ten mógł utrzymywać kontakt z Rubcowem. Miałby o tym świadczyć - według przebywającego na Węgrzech polityka - że "media podawały, że w jego (Rubcowa) telefonie były kontakty m.in. do Żurka".

O kontaktach z Rubcowem miałyby też - według Romanowskiego - świadczyć słowa Żurka z 2016 roku, wypowiedziane na antenie TOK FM, gdy relacjonując zamieszanie w polskim systemie sądowniczym, użył zwrotu "momentalnie telefon z Hiszpanii, od ważnego dziennikarza...". Romanowski wiąże te słowa z publikacjami Rubcowa, które - zdaniem posła PiS - miały być zbieżne z linią prezentowaną przez Żurka.

Wątek Szmydta

Tomasz Szmydt to polski prawnik, były sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. W latach 2012-2024 pełnił funkcję sędziego, jednak w maju 2024 roku stał się bohaterem głośnego skandalu politycznego.

6 maja 2024 roku Szmydt pojawił się na konferencji prasowej w Mińsku, gdzie ogłosił, że ubiega się o azyl polityczny na Białorusi. Swoją decyzję tłumaczył sprzeciwem wobec polityki polskich władz oraz - jak twierdził - prześladowaniami. Szmydt stał się twarzą białoruskiej propagandy i dość systematycznie gości w mediach państwowych, opowiadając o wyższości białoruskiego miru nad zachodnim. Jego ucieczka wywołała szeroką debatę w Polsce, a służby specjalne rozpoczęły śledztwo w sprawie ewentualnej działalności szpiegowskiej na rzecz obcego państwa.

Co Szmydt ma wspólnego z Żurkiem? Zdaniem Romanowskiego wystarczająco wiele, by przekazać sprawę organom ścigania.

"Wątek Tomasza Szmydta: Żurek uczestniczył w procedurze rekomendowania go do WSA; wskazuję relacje o kontaktach Szmydta z politykami PO w Sejmie. Plus obecność Rubcowa na wieczorze wyborczym Lewicy i w środowiskach liberalnych mediów" - podaje Romanowski.

Według posła PiS Żurek w swojej działalności publicznej zdradza także schematy typowe dla działalności na rzecz Rosji lub Białorusi. Romanowski uważa ponadto, że wyjaśniona powinna zostać sprawa "najnowszego wideo Żurka". Chodzi o nagranie, w którym prokurator generalny odpowiada na zarzuty pisowskich polityków, w tym te dotyczące związków z Rubcowem. "Pudło panowie, wyjdą wasze szwindekli" - mówi na filmiku Waldemar Żurek, a Marcin Romanowski nazywa jego wypowiedź "nerwową", niemerytoryczną i odwracającą "uwagę od sedna sprawy".

"Tym bardziej - w kontekście ukrywania przez Żurka oświadczenia majątkowego i medialnych doniesień o kilkunastu nieruchomościach - sprawa powinna zostać wyjaśniona" - ocenia Romanowski, dodając, że bezpieczeństwo państwa nie może zależeć od politycznych układów.

Marcin Romanowski jest ścigany w Polsce w związku z podejrzeniami o udział w nieprawidłowościach dotyczących Funduszu Sprawiedliwości. Romanowski nie stawił się na przesłuchania w Polsce i opuścił kraj, a następnie oficjalnie pojawił się w Budapeszcie. Były wiceminister sprawiedliwości i poseł PiS, uzyskał azyl polityczny na Węgrzech w grudniu 2024 roku.