​Radna PiS z Milkołowa zbulwersowana jest promowaniem poety Rafała Wojaczka przez Instytut Mikołowski. "Nie można sztucznie robić z niego bohatera młodzieży" - ocenia. Pracownicy instytutu wypominają jej "słaby wgląd" w twórczość artysty.

Wojaczek to dziecko tragiczne, z tragiczną historią. Dramat rodziny, śmierć samobójcza, alkohol, narkotyki, pierwsza próba samobójcza w wieku 15 lat, autoagresywne zachowania - mówiła Stanisława Hajduk-Bies podczas sierpniowej sesji rady miasta w Mikołowie, jak informuje portal Onet.pl.

Radna odniosła się w ten sposób do organizowanego przez Instytut Mikołowski spotkania na temat twórczości Wojaczka. Nie podobało jej się też, że na pamiątki związane z poetą przeznaczono 15 tys. zł.

Myślę, że pani radna doskonale orientuje się, że Wojaczek urodził się w 1945 r., był rówieśnikiem poetów nowej fali, najsilniejszej chyba formacji literackiej po wojnie w Polsce, do którego należały takie tuzy jak Stanisław Barańczak, Julian Kornhauser czy Adam Zagajewski. Ostatni dwaj do dziś powtarzają, że to pokolenie miało wielu wybitnych poetów, ale jednego geniusza. Tym geniuszem był Rafał Wojaczek - mówi w rozmowie z Onetem Krzysztof Siwczyk, pracownik Instytut Mikołowskiego.

Młodzież sama wybiera sobie patronów i bohaterów. A odsądzanie Rafała Wojaczka od alkoholików, narkomanów, degeneratów i samobójców charakteryzuje słaby wgląd w tę, jakże bogatą, głęboką i skomplikowaną twórczość - podkreśla Siwczyk.

Rafał Wojaczek urodził się w Mikołowie. W 1965 roku zadebiutował na łamach pisma "Poezja". Pierwszy tom - "Sezon" - ukazał się cztery lata później. W 1971 roku popełnił samobójstwo.