Są zarzuty dla mężczyzny zatrzymanego w głośnej sprawie porzucenia psów w lesie w Lublińcu na Śląsku. Miesiąc temu ktoś przywiązał do drzewa sukę, a obok niej zostawił 6 szczeniąt. Uratowały się tylko 2 z nich. Teraz wiadomo, że psy zostawił w lesie 59-letni mieszkaniec Lublińca.

Poszukiwania sprawcy trwały prawie miesiąc. Policja dostawała w tej sprawie telefoniczne sygnały i wreszcie znalazła się osoba, która wskazała sprawcę.

Zatrzymany mężczyzna nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć swego zachowania. Twierdził, że miał już za dużo psów. Mężczyzna przyznał się do winy - mówi Iwona Ochman z policji w Lublińcu.

59-latkowi postawiono zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Grozi za to do 3 lat więzienia. Mężczyzna jest pod policyjnym dozorem.

W jego domu znaleźliśmy też kilka innych psów. Weterynarz zdecydował, żeby odebrać mu te zwierzęta - mówi Iwona Ochman.

O sprawie porzucenia psów było głośno na początku marca. Zwierzęta znaleźli w lesie przypadkowi przechodnie. Suka była przywiązana do drzewa. Obok niej leżały dwa szczeniaki i te się uratowały. Nieco dalej leżały 4 kolejne szczenięta, które nie przeżyły. Psy najpewniej zsunęły się do rowu, a sznur był bardzo krótki i przywiązana do drzewa suka nie mogła się już do nich dostać.

Po opisaniu całej historii internauci wyznaczyli nagrodę dla osoby, która wskaże sprawcę. Teraz, jak mówi Iwona Ochman, ta osoba chce pozostać jednak anonimowa, a oferowaną jej nagrodę proponuje przekazać na rzecz zwierząt.

(j.)