Szef kliniki w Sosnowcu przez co najmniej osiem lat brał pieniądze od pacjentów. Policja właśnie zakończyła zbieranie dowodów, prokurator postawił lekarzowi ponad 30 łapówkarskich zarzutów.

Za leczenie w zamian za łapówki zapłaciło 26 pacjentów. Niektórzy z nich płacili nawet podwójnie. Kwoty były różne; od kilkuset złotych do nawet kilku tysięcy.

Wszyscy pacjenci to osoby z poważnymi zwyrodnieniami stawów. Trafiały do szpitala, bo nie pomagały im już ani lekarstwa, ani rehabilitacja. Jedyną szansą była dla nich operacja. Czas oczekiwania - nawet do trzech lat.

Ale jak usłyszał od policjantów reporter RMF FM, pacjenci nawzajem przekazywali sobie informację, że termin operacji da się przyspieszyć. Wystarczy pójść na konsultację do profesora, a ten, na takim spotkaniu, oczywiście po przyjęciu pieniędzy, wyznaczał termin operacji - od razu.

Lekarz nie został aresztowany, musiał zapłacić 100 tys. złotych poręczenia majątkowego.