Łapówki zamykające się sumą prawie 300 tysięcy złotych wziął były minister sportu Tomasz L. - uważa prokuratura. Do sądu trafił już akt oskarżenia. Byłemu ministrowi w rządzie Jarosława Kaczyńskiego grozi do 10 lat więzienia. Tomasz L. nie przyznaje się do winy.

Tomaszowi L. w akcie oskarżenia postawiono w sumie pięć zarzutów. Lipiec przebywa w areszcie od października ubiegłego roku.

Z ustaleń śledczych wynika, że Tomasz L. wszedł do rządu i objął stanowisko ministra sportu już z zamiarem robienia "lewych" interesów i brania łapówek. Śledczy ustalili, że już kilka dni po wyborach w 2005 roku, gdy dostał tylko ministerialną propozycję, Tomasz L. naradzał się ze znajomymi, że w sporcie jest 500 milionów sposobów „jak wygenerować lewą kasę”. Do tego „generowania kasy” wprowadził swojego człowieka do Centralnego Ośrodka Sportu i dostawał łapówki od inwestycji – 30 i 70 tysięcy. Pieniądze lądowały w bagażniku, gdy pożyczał swoje służbowe auto. Może dlatego jako minister na wysokim stanowisku, w COS-ie kazał zatrudnić swojego kierowcę.

Ale korupcyjny proceder Tomasz L. rozpoczął jeszcze, gdy był szefem Ośrodka Sportu w Warszawie. To wtedy wziął 170 tysięcy złotych, rożąc zerwaniem umowy na rozbudowę toru łyżwiarskiego „Stegny”.

Wraz z byłym ministrem oskarżono Arkadiusza Ż. (o przestępstwa korupcyjne oraz o podżeganie do przekroczenia uprawnień) i Marynę L. (o nakłanianie świadków do fałszywych zeznań).