Umorzono sprawę lekarki Hanny Żwirskiej-Lembrych, która przyjmowała poród córek-bliźniaczek sztangisty Bartłomieja Bonka. Dziewczynki urodziły się w listopadzie 2012 roku - jedna z nich z poważnym niedotlenieniem mózgu. Dziecko zmarło w lutym ubiegłego roku.

Umorzono sprawę lekarki Hanny Żwirskiej-Lembrych, która przyjmowała poród córek-bliźniaczek sztangisty Bartłomieja Bonka. Dziewczynki urodziły się w listopadzie 2012 roku - jedna z nich z poważnym niedotlenieniem mózgu. Dziecko zmarło w lutym ubiegłego roku.
Oskarżona Hanna Ż. na pierwszym planie / Krzysztof Świderski /PAP

Opolski sąd warunkowo umorzył postępowanie w sprawie Żwirskiej-Lembrych (zgodziła się na podawanie swoich danych) na okres próby 2 lat.

Córki Barbary i Bartłomieja Bonków urodziły się 20 listopada 2012 r. w szpitalu ginekologiczno-położniczym w Opolu. Pierwsza przyszła na świat w dobrym stanie, druga - po 45 minutach - w złym, z ostrym niedotlenieniem mózgu. Dziewczynka zmarła 13 lutego 2014 r. Akt oskarżenia dotyczący tego porodu do opolskiego sądu skierowała tamtejsza prokuratura okręgowa. W śledztwie nie znaleziono podstaw do przedstawienia zarzutów żadnej innej osobie z personelu szpitala.

Nie przyznawała się do winy

Proces Żwirskiej-Lembrych, która została oskarżona o nieumyślne spowodowanie śmierci, ruszył we wrześniu ub. roku. Lekarka nie przyznawała się do winy. W trakcie obszernych wyjaśnień zeznawała m.in., że nie ona podejmowała decyzję o prowadzeniu tego porodu siłami natury i nie ona była lekarzem prowadzącym poród - a tylko przy nim asystowała.

Podstawą do wydania wtorkowego wyroku były m.in. zeznania świadków - lekarzy i pracowników szpitala ginekologiczno-położniczego w Opolu, gdzie rodziły się bliźniaczki, ale też opinie kilku biegłych m.in. z zakresu medycyny sądowej, położnictwa czy neonatologii. Była wśród nich np. opinia prof. Bogdana Chazana.

Prowadzący sprawę sędzia Hubert Frankowski w uzasadnieniu we wtorek podkreślał, że na wyroku zaważył m.in. brak jednoznacznych sygnałów, że z rodzącą się drugą z bliźniaczek w czasie porodu działo się coś złego, a także wzorowa opinia o wcześniejszej pracy oskarżonej - zarówno wśród pacjentów, jak i innych lekarzy oraz wcześniejsza niekaralność Żwirskiej-Lembrych.

Sąd wziął również pod uwagę kwestie organizacji pracy, jaka miała miejsce na oddziale i w szpitalu - np. to, że mimo wcześniejszej decyzji doktor Żwirskiej-Lembrych o cesarskim cięciu zmienił ją nieżyjący już ordynator oddziału, który zarządził poród siłami natury. Zdaniem sądu - gdyby nie decyzja ordynatora, przecząca decyzji oskarżonej, to być może nie doszłoby do dramatycznych wydarzeń z listopada 2012 roku i późniejszych.

Oskarżona według swojej najlepszej wiedzy i doświadczenia, mając świadomość decyzji, które zostały podjęte przez ordynatora, kontynuowała te zamierzenia usiłując przyspieszyć poród - uzasadniał sędzia Frankowski. I dodał:  Te wszystkie okoliczności zaważyły na tym, że w ocenie sądu stopień winy oskarżonej nie był znaczny i pozwalał na warunkowe umorzenie sprawy.

Sąd nakazał też doktor Żwirskiej-Lembrych wpłatę 3 tys. zł na cele społeczne oraz zasądził częściowe pokrycie przez nią kosztów sądowych.

Najprawdopodobniej będą się odwoływać od wyroku

Wydany we wtorek wyrok jest nieprawomocny. Pełnomocnik rodziny Bonków mec. Joanna Kopania powiedziała PAP, że najprawdopodobniej Bonkowie będą się od niego odwoływać. Ostateczna decyzja należy oczywiście do państwa Bonków. Nie podjęli jej we wtorek, bo nie mamy jeszcze wyroku z uzasadnieniem, ale przypuszczam, że tak będzie - powiedziała prawniczka.

Obrońca oskarżonej mec. Andrzej Kurkiewicz również zaznaczył w rozmowie z PAP, że będzie czekać na pisemne uzasadnienie wyroku. Żwirska-Lembrych w rozmowie z PAP podkreśliła, że "ogromnie szanuje wyrok sądu". Zaznaczyła, że choć sąd uznał, iż podczas porodu nie zrobiła wszystkiego co powinna, to cieszy się, że widział także udział innych osób w tragicznych wydarzeniach z listopada 2012 roku - a nie tylko jej.

Nie podjęli decyzji o cesarskim cięciu

Powołana tuż po porodzie córek-bliźniaczek Bartłomieja Bonka przez opolski szpital wewnętrzna komisja uznała, że prowadzący poród lekarze popełnili błędy, m.in. właśnie nie podjęli decyzji o cesarskim cięciu. Po tym dyrekcja szpitala złożyła w tej sprawie doniesienie do prokuratury.

Równolegle do zakończonej we wtorek sprawy karnej toczy się nadal sprawa cywilna dot. porodu, w którym na świat przyszły córki bliźniaczki państwa Bonków. Na początku 2013 r. rodzina Bonków złożyła pozew o odszkodowanie przeciw opolskiemu szpitalowi, domagając się 2 mln zł zadośćuczynienia i 200 tys. zł odszkodowania, 10 tys. zł miesięcznie w formie renty dla córki i ustalenia odpowiedzialności za skutki błędu lekarskiego.

Proces w tej sprawie rozpoczął się pod koniec lipca 2013 r. W lutym ub. roku dziewczynka zmarła, a w kwietniu Sąd Rejonowy w Opolu uznał państwa Bonków za spadkobierców zmarłej córki, dzięki czemu sprawa cywilna może być kontynuowana. Obecnie proces cywilny - w związku ze śmiercią dziewczynki - dotyczyć będzie już tylko kwestii zadośćuczynienia i prawdopodobnie części odszkodowania, a nie renty. Akta sprawy cywilnej są w dyspozycji biegłych, którzy mają sporządzić kolejne opinie w tej sprawie.

(mal)