"Policyjni lotnicy przetransportowali serce dla 35-letniego pacjenta czekającego na przeszczep w gdańskim szpitalu" - poinformował rzecznik Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Ciarka. Dodał, że lot zadedykowali Leosiowi, choremu na rdzeniowy zanik mięśni.

Z prośbą o pomoc 35-letniemy pacjentowi, który czekał na przeszczep do Naczelnika Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji KGP zwrócił się koordynator ds. transplantacji serca w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. Potrzeba było dosłownie kilku ustaleń, by zapadła jedyna możliwa decyzja - realizujemy - podkreślił insp. Mariusz Ciarka.

Zadanie to przydzielono doświadczonej załodze policyjnych lotników z Warszawy, którzy wspierają straż graniczną, monitorując z powietrza rejon granicy polsko-białoruskiej. Do dyspozycji mieli policyjny S-70i Black Hawk, którym patrolowany jest obecnie rejon przygraniczny. W tym przypadku to właśnie ten śmigłowiec był najbliżej szpitala, w którym pobierano serce do przeszczepu dla 35-letniego pacjenta. I to był jedyny sposób, by organ, który był ratunkiem dla chorego, dostarczono na czas - tłumaczył.

To nie pierwsza taka akcja policyjnych lotników

Policyjni lotnicy już po raz 9. transportowali serce do przeszczepu na pokładzie policyjnego śmigłowca: siedmiokrotnie do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, a raz do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. 

W tym przypadku cenny ładunek trafił z Podlasia do gdańskiego szpitala. Załoga S-70i Black Hawk w składzie: dwóch pilotów mł. insp. pil. Marcin Gwizdowski i podkom. pil. Adrian Stefanowski oraz szef zespołu podkom. Andrzej Sowiński i mechanik obsługi post. Wiktor Kruk wystartowała z lądowiska przy szpitalu - podał rzecznik policji.

Liczyła się każda minuta

Wcześniej zespół transplantacyjny z Gdańska przyjechał do szpitala, by pobrać organ i przetransportować go już na pokładzie policyjnego śmigłowca do szpitala na Pomorzu. Serce przewożone było w specjalnej walizce pod czujnym okiem dwóch kardiochirurgów i pielęgniarki - zaznaczył.

Lot wykonywany był, jak zawsze podczas tego rodzaju transportów, na hasło GARDA, czyli z pierwszeństwem w powietrzu. Pokonanie ponad 400 kilometrów drogą lądową zajęłoby około 5 godzin. Śmigłowiec pokonał trasę w niecałe 1,5 godziny. Kilka minut później organ do przeszczepu był już dostarczony na salę operacyjną - przekazał rzecznik KGP.

Podkreślił przy tym, że po raz pierwszy policyjni lotnicy dedykowali lot Black Hawkiem pewnemu maleńkiemu Leosiowi, choremu na rdzeniowy zanik mięśni, wspierając tym samym zbiórkę na jego niezwykle kosztowną terapię genową. Jej koszt to aż 9,5 mln złotych. Aby zgromadzić potrzebne fundusze, od kilkunastu tygodni wystawiamy w licytacjach różne policyjne gadżety - dodał rzecznik KGP.