To nie jest wiedza porażająca, ale przerażająca - tak pięciogodzinne przesłuchanie Janusza Kaczmarka komentuje Paweł Graś, szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych. W środę ciąg dalszy zeznań byłego szefa MSWiA.

Uczestniczący w przesłuchaniu posłowie opozycji mówią, że padły nowe fakty i układają się one w jeden ponury obraz działalności specsłużb IV RP. Czułem się dzisiaj w trakcie tego wielogodzinnego spotkania, jakbym słuchał relacji z funkcjonowaniu Stasi w NRD albo Securitate w Rumunii za czasów Ceausescu - mówi Paweł Graś (PO).

Tej oceny nie podziela Jędrzej Jędrych z Prawa i Sprawiedliwości. Jego zdaniem, Kaczmarek mówił o wrażeniach, a nie o dowodach. Często dzielił się z nami też taką wiedzą, którą można by określić, jako wiedzę korytarzową - podkreśla.

Nie jest zaskoczeniem, że Kaczmarek winą za zaistniała sytuacją obarczał Zbigniewa Ziobro. Posłowie są zgodni, że informacje byłego szefa MSWiA muszą zostać zweryfikowane.

Zobacz również:

Po wyjściu z przesłuchania Janusz Kaczmarek powiedział dziennikarzom, że mógł składać zeznania bez uchylania obowiązku zachowania tajemnicy służbowej.

Wcześniej prokurator krajowy Dariusz Barski powiedział, że speckomisja nie ma żadnych uprawnień śledczych, a pan Kaczmarek nie jest prokuratorem. Dodał, że jedyną możliwość ujawnienia swych rewelacji Kaczmarek miałby przed prokuraturą lub komisją śledczą.

Na zwołanej w poniedziałek konferencji prasowej, Kaczmarek stwierdził m.in., że prokuratura i służby specjalne są narzędziem w ręku władzy. Opisując sytuację w prokuraturze, Kaczmarek powiedział, że ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę interesują tylko sprawy polityczne.