Po pięciu godzinach protestu, do pracy wróciły pielęgniarki ze Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu. Placówka wstrzymała przyjęcia na wszystkie oddziały. Pielęgniarki, które nie strajkowały, wzięły urlopy na żądanie. Kobiety chcą podwyżek.

Strajk rozpoczął się w poniedziałek, odejściem od łóżek pacjentów na trzy godziny. Każdego kolejnego dnia siostry wydłużały akcję o godzinę. Dziś strajk trwał pięć godzin. Większość pielęgniarek wzięła urlopy na żądanie. Pozostałe strajkujące siostry pikietowały gabinet dyrektora. Po pięciu godzinach wróciły na oddziały.

Przyjęcia do szpitala zostały wstrzymane. Pacjenci, którzy są w szpitalu, mają zapewnioną opiekę sióstr oddziałowych. Poradnie przyszpitalne również na razie pracują - poinformowała rzeczniczka szpitala Katarzyna Południak.

Przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek i położnych w tym szpitalu Ewa Rygiel zapowiedziała na czwartek kolejny dzień akcji. Siostry tym razem odejdą od łóżek pacjentów na sześć godzin. Poinformowała też, że wkrótce podejmą decyzję o dalszych formach protestu.

Strajk nie objął oddziałów onkologii, dializ, intensywnej opieki kardiologicznej, OIOM, oddziału noworodkowego oraz bloku operacyjnego.

Do strajku doszło, ponieważ wcześniejsze rozmowy z dyrekcją zakończyły się fiaskiem. Nie uzyskano porozumienia także w poniedziałek i we wtorek, czyli w trakcie trwania strajku. We wtorek wieczór dyrektor zaproponował nam 600 zł od stycznia, a później dalsze negocjacje. Gdy zgodziłyśmy się na podpisanie porozumienia, dyrektor zadzwonił i odwołał propozycję – wyjaśniła Rygiel.

Przemyskie pielęgniarki domagały się 1200 zł podwyżki płacy zasadniczej wypłaconej w dwóch ratach po 600 zł. Pierwsza podwyżka miałaby być od stycznia, kolejna od marca.