Dyskusja była bezpośrednia i ożywiona – tak ambasador USA podsumował międzynarodową konferencję na temat bezpieczeństwa Iraku, która odbyła się w Bagdadzie. Zadowolenie z rozmów wyraził również iracki rząd.

Iracki minister spraw zagranicznych Hosziar Zebari podkreślił pozytywną atmosferę obrad. Za szczególnie ważne uznał, że przy wspólnym stole zasiedli przedstawiciele USA, Wielkiej Brytanii, Iranu i Syrii, a rozmowy koncentrowały się na problematyce bezpieczeństwa i stabilizacji Iraku.

Irak zorganizował jednodniową konferencję, w której udział wzięło 17 delegacji państw ościennych oraz członków Rady Bezpieczeństwa ONZ. Obrady toczyły się przy zamkniętych drzwiach.

Podczas obrad ogłoszono, że Irak planuje w kwietniu w Stambule spotkanie ministrów spraw zagranicznych krajów regionu. Będzie ono poświęcone dalszym wysiłkom, mającym na celu ustabilizowanie sytuacji w kraju. Amerykański ambasador w Iraku Zalmay Khalilzad potwierdził, że jeśli dojdzie do tego spotkania, weźmie w nim udział sekretarz stanu USA Condoleezza Rice.

Ambasador USA wezwał sąsiadów Iraku oraz inne państwa świata do udzielenia temu krajowi większej pomocy w przejściu do demokracji i powstrzymania napływu bojowników i broni oraz propagandy religijnej, która przyczynia się do eskalacji przemocy.

Premier Nuri al-Maliki wezwał inne państwa - zarówno w regionie, jak i mocarstwa zachodnie - by powstrzymały się od ingerowania w sprawy jego kraju przez popieranie pewnych sekt, wspólnot narodowych i partii. Zaapelował o kontynuowanie dialogu w celu rozwiązania sporów wokół Iraku. Wyraził też nadzieję, że przekona Iran i Syrię, by nie wspierały grup ekstremistycznych walczących w Iraku. Amerykanie oskarżają Iran o dostarczanie broni terrorystom.

Konferencja ta była rzadką okazją do spotkania się przedstawicieli Waszyngtonu i Teheranu w czasie narastających napięć wokół irańskiego programu nuklearnego. Jeszcze przed rozpoczęciem konferencji zarówno Stany Zjednoczone, jak i Iran wykluczyły jednak możliwość dwustronnych rozmów.