Detektory, które wykryły trotyl na wraku tupolewa, łamiący przepisy drogowe komendant straży miejskiej i buntująca się przeciwko przepisom okupacyjnym Izraela Polska Akcja Humanitarna - to tylko niektóre tematu piątkowych wydań dzienników. W RMF24 przedstawiamy przegląd porannej prasy.

Polska Organizacja Humanitarna - jako pierwsza z organizacji pomocowych na Zachodnim Brzegu Jordanu - odmawia podporządkowanie się okupacyjnym przepisom Izraela. Ogłasza za pośrednictwem "Gazety Wyborczej", że nie potrzebuje pozwoleń władz na remonty cystern na wodę dla palestyńskich pasterzy, które zostały zniszczone przez izraelskie wojsko. Powołuje się na międzynarodowe prawo humanitarne i wzywa Izrael, by zamiast dokonywać zniszczeń, wsparł jej wysiłki.

O finansowych stratach Polski

Stracimy 76 miliardów złotych - pisze "Gazeta Wyborcza". Tyle przez 30 lat zapłacimy za ratyfikowane przez Polskę umowy o jednolitym patencie. Jeśli umów nie przyjmiemy, nasza gospodarka straci tylko 48 miliardów złotych - dodaje dziennik.

Komendant łamie prawo


Komendant stołecznej straży miejskiej łamie prawo - donosi "Fakt". Tabloid dodaje, że funkcjonariusz w drodze do pracy złamał tyle przepisów, ze musiałby sobie wystawić mandat za nawet 900 złotych i przyznać 15 punktów karnych. Szef strażników został przyłapany na kilku wykroczeniach. Gazeta dodaje, że Zbigniew Leszczyński przekroczył dozwoloną prędkość i jechał ulicami Warszawy 100 kilometrów na godzinę. Ponadto zlekceważył czerwone światło i wyprzedzał na skrzyżowaniu oraz podwójnej linii ciągłej. Więcej o tej sprawie, już w piątkowym wydaniu dziennika.

O co chodzi z tym trotylem


Tabloid powraca do sprawy burzliwego posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości, na którym szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej powiedział, że detektory wykazały obecność cząsteczek trotylu. "Posłowie PiS dociskali śledczych i być może pod wpływem emocji szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej powiedział więcej niż zamierzał - komentuje gazeta. "Fakt" przytacza też wypowiedź producenta urządzeń, których polscy śledczy używali w Smoleńsku poszukując materiałów wybuchowych: "Jeśli te urządzenia wskazują, że był to trotyl, to prawdopodobieństwo, że nie był to trotyl jest równe zeru ".