W Austrii ogłoszono termin przedterminowych wyborów: 24 listopada. Musi go jeszcze zatwierdzić parlament. I zrobi to z pewnością na najbliższym posiedzeniu, gdyż poza tym ma niewiele pracy.

Austriacki rząd pracuje na pół gwizdka. Tutejsi komentatorzy jako plus takiej sytuacji podają fakt, że gabinet Wolfganga Schüssela nie podejmuje decyzji, które jego następca musiałby odwoływać. Wstrzymano się np. z kupnem myśliwców.

Kampania przedwyborcza, która się zaczęła, chwilami bywała paranoiczna. Kanclerz Schüssel wyzwał na telewizyjny pojedynek swojego niedawnego koalicjanta Joerga Haidera. Jeden z tutejszych politologów nazwał Haidera idiotą, który napędza głosy opozycji.

Według wczorajszego sondażu nacjonaliści stracili już jedną trzecią wyborców, a zieloni z socjaldemokratami mają już ponad 50 proc. poparcia.

Joerg Haider ponownie staną na czele swej partii, bo nikt inny nie chciał. Jednak do wyborów wystawi jednego ze swoich ministrów.

Foto: Archiwum RMF

18:40