Barbara Blida 25 kwietnia 2007 r., gdy ABW wkroczyła do jej domu, najprawdopodobniej nie chciała popełnić samobójstwa, zakładała tylko możliwość okaleczenia - taką hipotezę formułuje projekt raportu z prac sejmowej komisji śledczej.

Projekt końcowego sprawozdania z trwających blisko trzy i pół roku prac komisji badającej okoliczności śmierci Blidy we wtorek przekazał członkom komisji jej przewodniczący Ryszard Kalisz (SLD). Posłowie będą mogli teraz przez miesiąc zgłaszać swoje poprawki do tego dokumentu.

Blida zginęła w łazience swojego domu w Siemianowicach Śląskich strzelając do siebie z rewolweru. Stało się to, gdy około godz. 6 rano do jej domu weszło trzech funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Funkcjonariusze mieli prokuratorski nakaz - wydany przez śledczych Prokuratury Okręgowej w Katowicach - przeszukania mieszkania i zatrzymania b. posłanki w związku ze sprawą tzw. afery węglowej. Tego dnia zatrzymywano też inne osoby w związku ze śledztwami dotyczącymi nieprawidłowości w przemyśle węglowym.

Według tezy zawartej w projekcie sprawozdania z prac komisji śledczej Blida nie chciała być wyprowadzona ze swojego domu w kajdankach "jak pospolity przestępca", mogła także obawiać się sfilmowania momentu wyprowadzania z domu. Barbara Blida, nie mając, jako kobieta nieznająca się dobrze na broni, świadomości, że także amunicja bezpieczna, która nie powinna mieć właściwości penetrujących może okazać się bardzo niebezpieczna, mogła w zamiarze swojego czynu zakładać jedynie okaleczenie - zaznaczono w projekcie raportu autorstwa Kalisza.

Za hipotezą o nieplanowanym wcześniej samobójstwie b. posłanki przemawia, według projektu raportu, fakt wcześniejszego telefonu Blidy do pełnomocnika prawnego oraz zamiar b. posłanki "wyjaśnienia sprawy przed prokuratorem i oczyszczenia się z ewentualnych zarzutów".

Niewykluczona jest także - jak zaznaczono w projekcie raportu - szamotanina między Blidą a agentką ABW odprowadzającą ją do łazienki, gdy ta ostatnia zobaczyła broń w rękach Blidy i "próbowała ją powstrzymać".

W lutym ubiegłego roku ekspert komisji dr Michał Gramatyka w swojej ekspertyzie oceniał, że hipoteza, iż przed śmiercią Blidy doszło do szamotaniny między byłą posłanką a agentką jest mało prawdopodobna. Jak mówił, po śladach na szlafroku Blidy można stwierdzić, że strzał padł z przyłożenia, a "to do minimum ogranicza hipotezę stawianą przez niektóre media, że na miejscu doszło do szamotaniny".

Także łódzka prokuratura badająca sprawę śmierci Blidy wskazywała, że ani z opinii biegłego, ani z żadnego innego dowodu "nie wynikał choćby cień podejrzenia, że mogło dojść do jakiejkolwiek szarpaniny". Wszelkie badania dotyczące pozostałości prochu na szlafroku, biustonoszu, na rękach pani Blidy, tor lotu pocisku, badania wyskrobin spod paznokci, nie wskazywały na to, żeby pani Barbara Blida z kimkolwiek się szarpała, natomiast uzasadniały tezę o samobójstwie - oceniała prokuratura.

Dokładne wyjaśnienie samego zdarzenia związanego z oddaniem strzału komisja pozostawia jednak odpowiednim organom państwowym - zaznaczono w projekcie raportu.