Szpital chirurgii urazowej przy ul. Barskiej w Warszawie ma program naprawczy. Restrukturyzacja placówki już weszła w życie, a jej pierwsze efekty powinny być widoczne w lipcu – dowiedziała reporterka RMF FM Monika Gosławska.

Program naprawczy jest obszernym dokumentem. Obejmuje wszystkie obszary, z którymi szpital jest związany: medyczne, administracyjne i usługowe. Jego autorem jest nowy dyrektor lecznicy, który miał zaledwie dwa tygodnie na przygotowanie i wdrożenie zmian. Pierwsze są już widoczne. To np. wstrzymanie premii dla pracowników, co ma dać około trzech milionów oszczędności rocznie. Wkrótce zmniejszeniu - nawet o 50 procent - ulegną także lekarskie kontrakty.  

Najbardziej odczuwalna będzie jednak redukcja etatów. Z ponad trzystu pracowników, zwolnionych zostanie około 10 procent. To lekarze i pielęgniarki. Chcemy by koszty społeczne tych zwolnień, były jak najmniejsze, dlatego szukamy pracy dla zwalnianych w innych szpitalach - mówi Leszek Średziński nowy dyrektor szpitala. Dodaje, że w pierwszej kolejności mają być zwalniani ci, którzy już mają uprawnienia emerytalne.

Program - poza roszadami personalnymi - obejmuje też przejęcie chirurgii ogólnej przez oddział  urazowo-ortopedyczny. Chcemy opuścić to piętro, na którym znajduje się chirurgia - mówi dyrektor - Planujemy tam w przyszłości uruchomić oddział geriatryczny.  

Kolejnym krokiem ma być przeniesienie kontraktu chirurgicznego na internę. Chodzi o to, by uzyskać płynność finansową oddziału generującego największe nadwykonania, o zwrot których trzeba później walczyć z NFZ. Gdyby udało się przesunąć te środki, na co potrzebna jest zgoda NFZ, nadwykonań by nie było - uważa dyrektor. Docelowo chcielibyśmy, aby kontrakt na internę dawał maksymalne wykorzystanie łóżek, bez ograniczeń  - dodaje.

Nowy dyrektor planuje także uruchomienie chirurgii "jednego dnia", która będzie świadczyć usługi podstawowe dla mieszkańców sąsiadujących ze szpitalem terenów. Ma zamiar wykorzystać do tego zapomniany już sprzęt byłego SOR-u (zlikwidowanego przez jego poprzedniczkę, która zrezygnowała z funkcji ze względu na złą sytuację finansową szpitala i brak porozumienia z załogą). Nowemu dyrektorowi już udało się uruchomić nowoczesny tomograf komputerowy, który od niespełna dwóch miesięcy stał bezużyteczny. Stało się tak, po tym jak z pracy w szpitalu zrezygnowali radiolodzy, którzy poróżnili się z byłą dyrektorką. Obecny szef "Barskiej" chce ich powrotu do pracy - rozmawia z niektórymi z nich. 

Do szpitala znów jeżdżą karetki z pacjentami - wojewoda kilka dni temu cofnął swój zakaz. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że wojewoda nam zaufał, mimo braku kontraktu - mówi Leszek Średziński.

Przypomnijmy, że niespełna dwa miesiące temu pisał do byłej dyrektor: "W związku z brakiem lekarzy radiologów na dyżurze oraz brakiem obsady lekarzy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego (...) wstrzymuje się do odwołania transportowanie pacjentów przez zespoły ratownictwa medycznego do szpitala. Proszę o podjęcie zdecydowanych działań zmierzających do unormowania sytuacji" .

Nowy dyrektor mówi, że na razie ma mowy o przywróceniu SOR, w jego miejsce będzie działała Izba Przyjęć. Kontrakt na nią będzie uruchomiony 15 marca.

Zaplanowane przez nowego dyrektora zmiany dotyczą też administracji. "Nowy szpital" na pewno ruszy z mniejsza liczbą dyrektorów i kierowników. Renegocjowane będą umowy z kontrahentami  w zakresie usług świadczonych na rzecz szpitala. Widzimy tu olbrzymi potencjał do negocjacji - mówi dyrektor - Analizujemy każdy segment, każda umowę.

Wprowadzenie w życie programu naprawczego pozwoli zaoszczędzić około 11, 12 milionów złotych. Jak mówi Leszek Średziński to wystarczy, by szpital wyszedł na prostą i przestał się zadłużać. Do zarabiania jednak długa droga. 

Największym problemem szpitala jest zadłużenie. Komornicy już zapukali do drzwi lecznicy. Negocjacje z wierzycielami trwają, chociaż - jak mówi nowy dyrektor - są bardzo nieufni.

W 2016 roku szpital ma zostać przekształcony w spółkę. Wtedy jego dług będzie mógł przejąć organ założycielski - w tym przypadku Urząd Marszałkowski. Przekształcenie jest jedyną szansą, by przejąć od nas to zadłużenie - wyjaśnia.

Szpital jest zadłużony na 120 milionów - o pieniądze upominają się komornicy. Trudno powiedzieć kto ponosi winę za tę fatalną kondycję finansową placówki. Na pewno nie nowy dyrektor, który przejął szpital z długami i problemami. Mam nadzieję, że wszystkie instytucje, które kontrolują ten szpital, znajdą winnego - mówi - Ja koncentruję się na przyszłości szpitala.

Obecnie w szpitalu prowadzonych jest siedem kontroli, za chwilę rozpocznie się ósma - tym razem do akcji wkroczy Najwyższa Izba Kontroli.

(j.)