Baron paliwowy Henryk Musialski został skazany na 6,5 roku więzienia. Orzeczono też wobec niego grzywnę, zwrot zysków z przestępstwa oraz zakaz prowadzenia działalności gospodarczej przez 10 lat. Z kolei wyrok 3 lat więzienia usłyszał Andrzej Dolniak, śląski adwokat związany niegdyś z Samoobroną. Wyrok 2,5 roku więzienia sąd wymierzył zaś Krzysztofowi Rutkowskiemu.

Sąd uznał Musialskiego winnym m.in. kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzeń, prania brudnych pieniędzy i korumpowania pracowników urzędu kontroli skarbowej.

W akcie oskarżenia śląskiemu "baronowi paliwowemu" zarzucono 28 przestępstw - m.in. założenia i kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzania VAT i akcyzy, uchylania się od ujawniania podstaw opodatkowania czy prania brudnych pieniędzy. Według prokuratury, grupa przestępcza Musialskiego wyłudziła 335 mln zł z tytułu akcyzy i około 160 mln zł podatku VAT.

2,5 roku dla Rutkowskiego za pranie brudnych pieniędzy

Karę 2,5 roku więzienia wymierzył katowicki sąd właścicielowi biura detektywistycznego Krzysztofowi Rutkowskiemu. Uznał go winnym prania brudnych pieniędzy i powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych. Rutkowski ma też zwrócić Skarbowi Państwa 2,9 mln zł pochodzących z przestępstwa. Były detektyw już zapowiedział apelację.

Według oskarżenia, Rutkowski miał uczestniczyć w praniu pieniędzy, polecając pracownikom swego biura wystawianie faktur za fikcyjne usługi na rzecz firmy Musialskiego. Został też oskarżony o powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych i poświadczanie nieprawdy w dokumentach. Od początku nie przyznawał się do winy.

W związku ze śledztwem ws. śląskiej mafii paliwowej Rutkowski spędził 10 miesięcy w areszcie. Opuścił go w maju 2007 roku po wpłaceniu kaucji.

3 lata więzienia dla Dolniaka

Andrzej Dolniak usłyszał z kolei wyrok 3 lat więzienia. Śląski adwokat związany niegdyś z Samoobroną został oskarżony o wypranie 73 mln zł pochodzących z przestępstw paliwowych. Dolniak został też skazany na grzywnę i przepadek korzyści z przestępstwa.

Według ustaleń śledztwa, firma Dolniaka, faktycznie nie prowadząc działalności gospodarczej, zajmowała się wystawianiem faktur zakupu i sprzedaży paliwa bądź jego komponentów oraz wpłacaniem gotówki otrzymanej od innych firm-słupów na konto bankowe firmy Musialskiego, Em-Transu.

Dolniak od początku nie przyznawał się do winy i odpierał zarzuty. Jak mówił, jego zatrzymanie "to ewidentna, bezczelna i ordynarna prowokacja".

Proces trwał cztery lata

Zobacz również:

Prokuratorskie postępowanie zostało zamknięte w kwietniu 2007 roku. Proces ruszył w listopadzie 2008 roku. To jedna z najobszerniejszych spraw w historii śląskiego sądownictwa. Już na etapie postępowania przygotowawczego śledczy zgromadzili 160 tomów akt głównych i kilkaset tomów załączników. Akt oskarżenia objął 20 osób, postawiono im ponad 120 zarzutów: udziału w grupie przestępczej, wyłudzania podatków, poświadczania nieprawdy, fałszowania dokumentów i prania brudnych pieniędzy.

Założona przez Musialskiego w połowie lat 90. firma EM-Trans początkowo obracała paliwami zupełnie legalnie. Zmieniło się to w 1997 roku. Spółka zaczęła kupować nieobjęte wówczas akcyzą komponenty paliw, które były mieszane, przetwarzane na gotowe paliwo i legalnie sprzedawane odbiorcom. Od sprzedaży tego paliwa nie odprowadzano jednak akcyzy. Jednocześnie między EM-Transem a siecią tzw. firm-słupów utworzonych przez Musialskiego i jego wspólników zaczęły krążyć faktury. Dokumenty potwierdzały rzekome transakcje kupna przez te firmy od EM-Transu komponentów, a potem odsprzedawania EM-Transowi paliwa.

W ślad za fikcyjnymi fakturami przelewane były pieniądze - w rzeczywistości pochodzące z wyłudzonego podatku. Do prania pieniędzy pochodzących z tych przestępstw wykorzystywano inne firmy, ich skrytki i konta bankowe. Taka działalność była też możliwa dzięki współdziałaniu kilkudziesięciu osób.

Musialski przyznał się do zarzutów

Musialski już w czasie śledztwa przyznał się do zarzutów. Zaczął współpracować z prokuraturą w czasie trwającego blisko pięć lat aresztowania. W procesie, podobnie jak pozostali podsądni, odpowiadał z wolnej stopy.

Musialski, Dolniak i Rutkowski jeszcze przed rozpoczęciem procesu zgodzili się na podawanie w mediach swoich nazwisk.