Prezydent nie chce czekać na rząd i kończy przygotowywanie własnego projektu ustawy kompetencyjnej - nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM. To od jej uchwalenia Lech Kaczyński uzależnia ratyfikowanie Traktatu Lizbońskiego. Ta ustawa ma określać co może prezydent, co premier, a co Sejm w kontaktach z Unią Europejską.

W prezydenckim projekcie jest zapis o roli głowy państwa, gdyby rząd chciał odstąpić od zapisów Traktatu Lizbońskiego. Poza tym prezydenccy ministrowie chcą w ustawie doprecyzować i powiększyć obszar, za co w polityce zagranicznej odpowiada prezydent. Oznacza to, że chcą dopisać, na które szczyty jeździ prezydent i że np. sprawy związane z NATO to domena głowy państwa.

Wydaje się, że tego nie można precyzować bez wejścia w kolizję z konstytucją - odpowiada marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Jednak dodaje, że jeżeli projekt prezydenta wpłynie, będzie procedowany równolegle z projektami rządu i Sejmu. Zdaniem prezydenckiego ministra Roberta Draby, ustawa może być gotowa w ciągu trzech tygodni. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski twierdzi, że to nierealne i mówi o kilku miesiącach. A prezydent – według niego - i tak musi wcześniej czy później podpisać Traktat.