Geolog wojewódzki nie zgadza się na uprzątnięcie gruzowiska w Ostrowcu Świętokrzyskim. Zasypane w nocy garaże i samochody muszą - na razie - zostać pod zwałami ziemi. W miejscu katastrofy cały czas naprawiane są zerwane rury wodociągowe i ciepłownicze.

W okolicach osuwiska wciąż jest bardzo niebezpiecznie i nie wiadomo, jak mogą zachować się wielkie masy ziemi - tłumaczył swoją decyzję geolog. Jak dodał, miejsce zdarzenia będą musieli dokładnie obejrzeć specjaliści, którzy zajmują się badaniem tego rodzaju katastrof. Nastąpi to jednak dopiero w czwartek.

Ogromna wyrwa w ziemi została tymczasowo ogrodzona, a terenu wokół niej pilnuje policja. Ludzie, którzy wciąż przychodzą na miejsce, nie dowierzają własnym oczom. Wyrwany asfalt, drzewa, tyle instalacji. To się nie mieści w głowie - powiedział naszemu reporterowi jeden z mieszkańców miasta.


Osunięcie ziemi spowodowało awarię


Wraz z konstrukcją drogi, wskutek osunięcia ziemi naruszone zostały instalacja wodna i ciepłownicza. Przez wiele godzin wody nie było w blokach i domach przy ulicy Polnej (od ul. Iłżeckiej do Sienkiewicza), dwóch budynkach wielorodzinnych przy ul. Rosłońskiego oraz w budynku Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, a także gimnazjum i liceum.

Część osób przez pewien czas nie miała także ogrzewania. Awarię udało się usunąć wieczorem, więc - jak poinformowały służby - na noc we wszystkich domach znów było ciepło.

W dwóch szkołach położonych w pobliżu osuwiska odwołano lekcje. Chodzi o publiczne gimnazjum nr 2 oraz II Liceum Ogólnokształcącego im. Joachima Chreptowicza.

Do katastrofy doszło w nocy


Wyrwa w poprzek ulicy Polnej w Ostrowcu Świętokrzyskim powstała w nocy z wtorku na środę. Wskutek osunięcia ziemi powstała dziura mierząca kilkanaście metrów. Pod ziemią znalazło się od 12 do 20 garaży. Na szczęście w zdarzeniu nikt nie ucierpiał.