Zakończyła się akcja gaszenia hałdy śmieci na gminnym wysypisku w Studziankach (Podlaskie). Trwała ona 67 godzin. Strażacy przekazali teren gminnej spółce, która prowadzi składowisko.
Pożar wybuchł w piątek po południu, w sobotę sytuację udało się opanować, a cała akcja zakończyła się dopiero dzisiaj.
W gaszeniu hałdy odpadów wzięło w sumie udział 111 zastępów, łącznie ok. 350 strażaków państwowej i ochotniczej straży pożarnej, pomagali także strażacy z województw mazowieckiego i warmińsko-mazurskiego - poinformował Paweł Ostrowski z Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku. W piątek użyty został również samolot Lasów Państwowych, z którego zrzucono wodę, by nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ognia na pobliski las.
Strażacy podsumowali, że ogniem było objętych ok. 7,5 tys. metrów kwadratowych hałdy, a spłonęło ok. 60 proc. tej pryzmy. Miała ona wysokość kilkunastu metrów.
Strażacy podają, że trudno mówić o szacowaniu strat, bo płonęły odpady przeznaczone do rekultywacji. Na koszt gminnej spółki, która prowadzi wysypisko, jeszcze płonące odpady przysypywano żwirem, żeby zdusić ogień.
Edyta Wilczyńska z zespołu prasowego podlaskiej policji poinformowała, że na miejscu zdarzenia był biegły, zabezpieczane są również materiały w tej sprawie. Od opinii eksperta mają zależeć dalsze decyzje.
Ostatni pożar w Studziankach - ale w innym miejscu, na terenie sortowni odpadów prowadzonej przez prywatny podmiot, miał miejsce w czerwcu. Śledztwo w tej sprawie prowadzi białostocka prokuratura okręgowa, która przejęła je z prokuratury rejonowej w Białymstoku. W sprawie powołano biegłych.
(mn)