Koniec parasola ochronnego dla tych, którzy za dwa dni formalnie przestaną być posłami czy senatorami i stracą immunitet. Jeśli coś przeskrobali, organa ścigania - już bez czekania na ewentualne pozwolenie Sejmu – będą mogli dobrać się im do skóry.

W minionej kadencji posłowie pobili niechlubny rekord - do Sejmu trafiło blisko 70 wniosków o uchylenie immunitetu. Do rekordzistów należą Andrzej Lepper i jeden z najbogatszych posłów - Ryszard Bonda. Andrzej Pęczak jako pierwszy poseł III RP znalazł się za kratami.

Teraz wymiar sprawiedliwości upomni się o kolejnych posłów IV kadencji. W pierwszej kolejności jest Zbigniew Siemiątkowski, szef służb specjalnych w rządzie Millera, który teraz do Sejmu już się nie dostał. Przypomnijmy, na Wiejskiej czekają dwa prokuratorskie wnioski o uchylenie mu immunitetu (Sejm nie zdążył ich już przegłosować).

Teraz mam już trening - mówi spokojnie Siemiątkowski. Tyle razy przed komisją śledczą stawałem. Owszem, to boli, ale za pierwszym razem, za 10. - już nie.

Dodajmy, że już na samym starcie nowego Sejmu pojawia się kolizja prawna - poseł elekt PO Andrzej Sośnierz w najbliższą środę złoży ślubowanie, a następnego dnia ma zapaść wyrok w jego sprawie, być może skazujący.

Kłopot w tym, że sąd w ogóle nie może wyrokować w sprawie posła, któremu immunitetu nie uchylono – tłumaczy Piotr Winczorek, konstytucjonalista. Niewykluczone, że sąd będzie musiał odroczyć ogłoszenie wyroku i poprosić o uchylenie immunitetu.