Dwóch policjantów z Gdyni trafiło do szpitala po pościgu za kierowcą, który nie zatrzymał się do kontroli. Prowadzącego terenową toyotę nadal nie udało się zatrzymać.

Przy ul. Kontenerowej w Gdyni patrol próbował skontrolować kierowcę w ramach akcji "Trzeźwy poranek". Jadący terenową Toyotą nie zatrzymał się. Policjanci ruszyli więc w pościg.

Wyjechali z Gdyni. Na drodze między Kosakowem a Dębogórzem radiowóz z nieustalonych jeszcze przyczyn wypadł z drogi i dachował. Pierwsze informacje mówiły o tym, że jeden z funkcjonariuszy był nieprzytomny, gdy wyciągano go z radiowozu. Dalszych szczegółów służby na razie nie zdradzają. 

Kierowcy czarnej toyoty, którą gonili policjanci, nie udało się zatrzymać. Policjanci odnaleźli jego samochód. Auto było w lesie, kilkaset metrów od miejsce wypadku. Teraz kilkudziesięciu policjantów, w tym pies tropiący, szukają kierowcy.  

Jak poinformowała naczelnik wydziału prewencji Komendy Miejskiej Policji w Pucku asp. sztabowy Monika Bradtke, toyota land cruiser pochodziła z przestępstwa. 

Więcej zdjęć z wypadku na portalu Kaszuby24.pl.

(mpw)