Mimo unieważnienia II tury wyborów prezydenckich, tłum na Placu Niepodległości w Kijowie nie maleje. Zwolennicy Juszczenki nie zamierzają przerywać pomarańczowej rewolucji – teraz walka toczy się o tzw. reformę konstytucyjną.

Mimo korzystnego orzeczenia Sądu Najwyższego zwolennicy Wiktora Juszczenki nie przerywają walki. Teraz toczy się ona o tak zwaną reformę konstytucyjną – ograniczenie uprawnień głowy państwa.

Obóz Kuczmy i Janukowycza bojąc się przegranej podczas powtórzonych wyborów, próbuje w Radzie Najwyższej przeforsować zmiany, które pozbawią głowę państwa większości uprawnień.

Dlatego opozycja nie zamierza zejść z ulic Kijowa: Zostaniemy tak długo, dopóki władza nie przyjmie naszych żądań, nie rozwiąże parlamentu, nie zwolni prokuratora generalnego i ministra spraw wewnętrznych. W nocy na Placu Niepodległości pojawiło się znacznie więcej ludzi. Co najmniej 200 tysięcy osób słuchało wystąpienia Wiktora Juszczenki.

Premier Ukrainy Wiktor Janukowycz skrytykował decyzję Sądu w sprawie powtórzenia 26 grudnia drugiej tury wyborów prezydenckich, ale - jak zapowiedziała jego rzeczniczka - weźmie w niej udział.

Premier, który - według danych Komisji Wyborczej - wygrał wybory prezydenckie, uważa, że decyzja Sądu Najwyższego o powtórnym głosowaniu została podjęta "pod silną presją i z naruszeniem konstytucji Ukrainy". Mimo to premier, jako prawomyślny obywatel wypełni przyjęte postanowienie - podkreśliła rzeczniczka Janukowycza.

Jutro ma się odbyć trzecie posiedzenie ukraińskiego okrągłego stołu. Do Kijowa znów uda się między innymi prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski i Litwy Valdas Adamkus oraz szef dyplomacji UE Javier Solana.