Prawdziwy pech prześladuje polskie dreamlinery. W poniedziałek samolot LOT-u nie wylądował planowo w Wiedniu; wykonał jedynie kilka okrążeń nad portem i zawrócił do Warszawy. Tym razem jednak - jak ustalił dziennikarz RMF FM Piotr Glinkowski - powodem nie była żadna usterka, tylko mgła.

"Dreamliner z Wawy do Wiednia pokręcił się nad Wiedniem i wraca do Warszawy. Ciekawe, czy nowa usterka? (...) Może wiecie, dlaczego dreamliner nie wylądował w Wiedniu tylko wraca do Warszawy". Takie e-maile wpadły dziś przed 11 na naszą redakcyjną skrzynkę. Sprawdziliśmy. Rzeczywiście samolot LOT-u zawrócił do Warszawy. Ale powodem nie była usterka.

W Wiedniu panują bardzo złe warunki atmosferyczne, jest mglisto. Dlatego polski dreamliner nie mógł wylądować na tamtejszym lotnisku. Po wykonaniu kilku okrążeń - wrócił do Polski. Tuż po godz. 11 wylądował na warszawskim Okęciu. Pasażerowie przesiądą się teraz do innego samolotu i wylecą do Austrii, gdy poprawi się pogoda.

Kłopoty techniczne prześladują dreamlinery

W piątek informowaliśmy Was o problemach drugiego z Boeingów 787 Dreamliner należącego do PLL LOT. Samolot miał wykonać kurs do Wiednia, ale nie odleciał z Warszawy, bo zauważono w nim usterkę. Wcześniej - także w piątek - z tego samego powodu do Londynu nie poleciał pierwszy z kupionych przez przewoźnika nowoczesnych samolotów. Usterkę zauważono w  środę - gdy samolot wrócił z Pragi. W ostatnich dniach pasażerowie nie odlecieli dreamlinerem również m.in. do Monachium.

Pierwszy z ośmiu zamówionych samolotów przyleciał do Polski w połowie listopada. Według wcześniejszych zapowiedzi drugi z egzemplarzy miał pojawić się w Warszawie dopiero na początku stycznia. Od lutego ma obsługiwać loty dalekodystansowe. Do marca flota polskiego przewoźnika będzie natomiast liczyła już pięć samolotów tego typu.