Polski ambasador w Rzymie Konrad Głębocki po trzech tygodniach od złożenia listów uwierzytelniających podał się do dymisji - ustaliła nieoficjalnie dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon.

Głębocki miał się tłumaczyć przyczynami osobistymi. Nieoficjalnie mówi się, że zmarła jego teściowa, jednak rozmówcy twierdzą, że funkcja go przerosła i sobie nie radził.

Był nieprzygotowany do tej pracy. Z łapanki - mówi jeden z rozmówców RMF FM. Inny wyjaśnia, że Głębocki "bardzo szybko skonfliktował się z otoczeniem". Według jego relacji próbował podporządkować sobie nawet polskich przedstawicieli przy Stolicy Apostolskiej czy ONZ-owskiej organizacji do spraw wyżywienia i rolnictwa FAO.

Rozmówca dziennikarki RMF FM dodaje, że Głębocki miał także spore roszczenia co do rozmiarów i usytuowania rezydencji.

Zdaniem rozmówców dziennikarki RMF FM to spora kompromitacja dla Polski. Władze w Rzymie mogą tego nie zrozumieć i odebrać jako policzek - powiedział ważny polityk w Warszawie. Nawet rozmówcy w PiS przyznają, że tak szybka dymisja to niezbyt odpowiedzialne. Mało kogo zadawalają tłumaczenia "względami osobistymi".

(az)