Po wejściu do UE Polska stała się terenem walk między różnymi układami biznesowymi – mówi socjolog prof. Jadwiga Staniszkis. Z jednej strony Rosjanie z Amerykanami, z drugiej - kapitał europejski, szczególnie niemiecki.

Afera PKN Orlen, której jednym z głównych bohaterów jest Jan Kulczyk, nasuwa pytanie o to, którzy biznesmeni wpływają na decyzje władzy w sprawie gospodarki. Trudno mówić o sterowaniu procesami gospodarczymi, bo to nie jest grupa, lecz zantagonizowane środowisko, które jest pośrednikami w międzynarodowych układach - twierdzi socjolog Jadwiga Staniszkis.

Prawdopodobnie walka o Orlen jest właśnie taka umiędzynarodowiona. Rosjanie i Amerykanie, którzy chcą pewne strategiczne dziedziny. Kapitał europejski, który też próbuje opanować pewne dziedziny wspólnie z Rosjanami; węgierski MOL – to są Rosjanie, Niemcy. Wydaje się, że w nasz Orlen wchodzą Amerykanie i Rosjanie, wypierając tę koncepcję, którą miał kiedyś Kulczyk, czyli połączenie z MOL-em i ewentualne później odsprzedanie z zyskiem kapitałowi niemieckiemu - tłumaczy prof. Staniszkis.

W tych międzynarodowych układach i grach polscy biznesmeni to tylko pośrednicy, którzy pracują dla tych, dla których w danym momencie najbardziej im się opłaca. I tak w jakiejś fazie mogą pracować na rzecz kapitału europejskiego – francuskiego niemieckiego, potem widzą, że przeważa szansa, że jednak wygrają Rosjanie, Amerykanie. Przerzucają się tam, aby swój mały grosik prowizji uszczknąć. Jest to bardzo płynny układ. Działa jak pośrednik, patrzy, jaka jest sytuacja, i próbuje się wstrzelić.

Staniszkis dodaje, że jest to gorszy przypadek niż oligarchizacja w Ameryce Łacińskiej, bo tam oligarchowie dbali o jakąś jakość gospodarki, gdyż mieli swoje inwestycje na danym rynku.

A że międzynarodowa walka jest ostra i ośrodki brutalnie się zwalczają, to – jak dodaje Staniszkis - wszystkie strony zaczynają sięgać do wyższej półki polityków, bo tylko przez nich mogą załatwić korzystną dla siebie decyzję. Politycy z kolei - jak podkreśla pani profesor - dostają nie tylko pieniądze, ale także obietnice dalszych stanowisk.

Co gorsza – dodaje Staniszkis - ten system zostaje nieodkryty i spokojnie działa. Bo jest prasa, która jest trochę manipulowana przez różne frakcje walczące ze sobą, pewne odłamy służb, które powiązane są z każdą z frakcji. Dalej manipuluje sama sobą – w tym tempie rynkowym każdy chce prześcignąć drugiego; są nad interpretacje, są różne fałszywki. I jest komisja śledcza, która w pewnym stopniu jest manipulowana przez prasę, bo się ustosunkowuje do tego, czego się dowiaduje. A system zostaje nieodkryty i działa dalej.