W polskich szkołach - zwłaszcza w podstawówkach i gimnazjach - w zastraszającym tempie rośnie liczba przestępstw. Jak wynika z danych policji, do których dotarła "Rzeczpospolita", pięć lat temu w szkolnych murach popełniono 17,5 tys. przestępstw, a w ubiegłym roku - już 28 tysiący.

Z najświeższych danych Komendy Głównej Policji wynika, że w pierwszym kwartale tego roku w podstawówkach i gimnazjach doszło do 3842 przestępstw rozbójniczych, czyli o ponad tysiąc więcej niż rok temu w tym samym czasie. Starsi uczniowie, zwłaszcza w gimnazjach, zabierają młodszym pieniądze, średnio od kilku do kilkunastu złotych, telefony komórkowe czy drobny sprzęt grający.

Tuż pod okiem nauczycieli rozgrywają się dziecięce dramaty, które trwają miesiącami. Gazeta przypomina historię z Wieliszewa (woj. mazowieckie), gdzie 14-latek regularnie zastraszał o trzy lata młodszego kolegę, żądając od niego pieniędzy. Groził, że go pobije, jeśli nie będzie płacił. Przerażony chłopiec podkradał gotówkę z portfela cioci i oddawał prześladowcy. Przez blisko rok zapłacił mu blisko 2 tys. zł. Dopiero gdy ciotka zorientowała się, że giną jej pieniądze, chłopiec wyznał prawdę.

Specjaliści twierdzą, że młodzi sprawcy przestępstw rozbójniczych są coraz bardziej brutalni. W pierwszych trzech miesiącach tego roku w szkołach doszło do 607 bójek i pobić (kilkunastu więcej niż w tym samym okresie 2011 r.).

Chociaż okolice szkół często patroluje policja, do klas wnoszone są narkotyki. W pierwszym kwartale 2012 r. wykryto 307 takich przypadków. W szkołach łapani są też dilerzy. W marcu w Białymstoku policjanci zatrzymali 16-letniego gimnazjalistę, który w plecaku miał marihuanę. W jego mieszkaniu znaleźli ilość, z której można przygotować 120 działek tego narkotyku.

Coraz więcej jest też ataków na nauczycieli i personel szkolny. Chodzi o znieważenie, wyzwiska aż po ataki fizyczne. W pierwszym kwartale tylko tych ostatnich było ponad sto.