Ogromne pieniądze z Brukseli, za które mają powstawać np. porządne drogi, mogą przejść nam koło nosa, ostrzega "Polska". Samorządy w całym kraju mają duży kłopot, bo do prywatnych firm uciekają im specjaliści przygotowujący wnioski o fundusze unijne.

Same urzędy marszałkowskie tylko do końca roku powinny zatrudnić ponad 4,3 tys. urzędników przeszkolonych do pozyskiwania unijnych euro. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wyliczyło, że aby skutecznie zdobywać unijną pomoc, jeden urzędnik powinien przypadać na milion pozyskiwanych euro. Według Brukseli, ideałem jest 2,5 urzędnika na 1 mln euro.

Tymczasem np. w łódzkim urzędzie marszałkowskim jeden specjalista od funduszy przypada na 4 mln euro, a rotacja wśród specjalistów od funduszy unijnych sięgała na początku roku nawet 80 proc.

Kłopoty mają też magistraty. Gazeta pisze, że prezydent Poznania Ryszard Grobelny przyznał, iż osobiście próbował przyciągnąć "młodego i zdolnego" pensją 5 tys. zł brutto, ale upatrzony specjalista gdzie indziej zarabiał 7 tys. zł.

Zdaniem prof. Tadeusza Markowskiego z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego otrzeźwienie przyjdzie dopiero gdy Unia Europejska ukarze nas za brak profesjonalizmu urzędników.