Policjanci po służbie uwolnili półprzytomną 4-letnią dziewczynkę zostawioną w nagrzanym od słońca samochodzie na parkingu w Ełku na Mazurach. Rodzice dziecka w tym czasie robili zakupy.

Dziewczynce, która w upał została zamknięta w nagrzanym aucie, pomogło policyjne małżeństwo.

Dziecko było spocone, nie reagowało na krzyki i pukanie w okno. Policjanci wybili szybę i wydostali 4-latkę na zewnątrz. Temperatura wewnątrz auta sięgała blisko 40 stopni Celsjusza - powiedziała st. sierż. Agata Kulikowska de Nałęcz z ełckiej policji.

Auto stało na parkingu w pełnym słońcu. W samochodzie, poza dzieckiem, które było w foteliku na tylnym siedzeniu, nikogo nie było.

Rodzice nie wiedzieli, że samochód w słońcu może się nagrzać

Główka dziewczynki pochylona była do przodu w ten sposób, że dotykała klatki piersiowej i nie można było stwierdzić, czy śpi czy straciła przytomność. Nie wiadomo było, jak długo dziecko jest zamknięte w samochodzie, było jednak widać, że jest spocone. Dlatego policjanci podjęli decyzję o wybiciu szyby i zawiadomieniu służb - opowiada st. sierż. Agata Kulikowska de Nałęcz.

Dopiero po wyjęciu z fotelika samochodowego dziewczynka otworzyła oczy. Po wydostaniu na zewnątrz, była rozgrzana, mocno spocona i spragniona. W tym czasie na miejsce przyjechał patrol policji i karetka pogotowia. Po badaniach lekarskich okazało się, że dziewczynka nie wymaga hospitalizacji.

Po kilku minutach na parking przyszli rodzice 4-latki. Okazało się, że byli razem na zakupach w pobliskim sklepie. Byli zaskoczeni reakcją przechodniów. Przyznali, że nie mieli świadomości, że auto zostawione na słońcu może tak szybko się nagrzać w środku - tłumaczy Agata Kulikowska de Nałęcz.

Policja będzie prowadziła w tej sprawie dochodzenie, które ma wyjaśnić, czy doszło do bezpośredniego narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.

W takim przypadku opiekunom groziłaby kara do 5 lat więzienia.