Sanepid będzie szkolił policjantów i strażników miejskich we wszystkich województwach z przepisów dotyczących zakazu palenia w miejscach publicznych. Co ciekawe, przepisy te obowiązują... od dwóch lat. Pierwsze szkolenie odbyło się dziś w Gdańsku.

Szkolenia odbywać się będą do końca przyszłego roku w ramach programu "Odświeżamy nasze miasta". Sanepid ma na ich przeprowadzenie 130 tys. złotych. To część z 220 tys. dolarów, które dostał od amerykańskiej fundacji Bloomberga na profilaktykę i programy antynikotynowe. Jednym z celów jest szkoleń jest... zapoznanie służb z przepisami. Zapoznanie funkcjonariuszy zarówno straży miejskiej jak i policji z aspektami prawnymi, które oni oczywiście znają... - stwierdza Zbigniew Zawadzki, z Wojewódzkiej Stacji Sanepidu w Gdańsku. Nie chce krytykować służb, choć przyznaje, że przepisy mogły by być przez nie lepiej egzekwowane. Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego, przyznaje, że choć statystyki mówią o tym, że palący w miejscach publicznych są pouczani i karani mandatami, to sytuacja jest jeszcze daleka od ideału. Dodaje, że w niektórych miejscach służby powinny bardziej się przykładać i nie ignorować sytuacji, gdy ktoś łamie prawo. Chodzi zwłaszcza o przystanki, dworce i place zabaw. W ramach tych samych szkoleń sanepid chce także zachęcać samorządowców do zaostrzania lokalnego prawa. Tak by coraz więcej miejsc było obejmowanych zakazami palenia.

Palacze: Nie czujemy presji


W Gdańsku niektórzy palacze przyznają, że nie czują ani presji, ani obaw przed karą jaka może ich spotkać. Ja myślę, że to jest zupełnie martwe prawo. Jak ktoś sobie chce zajarać szluga, to sobie zajara - mówi około 40-letni mężczyzna, który przyznaje, że nigdy nie dostał ani mandatu, ani pouczenia za palenie w miejscu publicznym. Zauważa natomiast, że uwagę straży miejskiej budzi prędzej zaśmiecanie, a nie sam fakt palenia. Kiedyś jak się rozgadałem i rzuciłem peta w trawę to zauważyli. Przybiegła straż miejska, chciała mi wlepić mandat. Ale popatrzyła mi w oczy i mówi "wie pan, wie pan... damy panu pouczenie" - opowiada mężczyzna. Starsza pani przyznaje, że tylko raz widziała jak strażnicy miejscy pouczali palącego w pobliżu przystanku. Dodaje jednak, że nie wszystko zależy od służb, choć sama, ze strachu, nie zwróciłaby uwagi młodym palaczom. Kolejna osoba podkreśla, że najwięcej dla poprawy komfortu niepalących mogą zrobić... sami palący. To zależy także od człowieka - jaką ma w sobie kulturę, bo teraz się już chyba w miejscach publicznych nie pali... - mówi inna gdańszczanka. To prawda. Niestety - często jednak tylko według litery prawa.