Chcieli go porwać trzy dni temu. Gonili go, ale im uciekł - opowiada o próbie porwania syna pani Małgorzata, Polka od kilkunastu lat mieszkająca w Iraku. Kobieta dostała też list z wyrokiem śmierci.

Boję się, ale jeśli ja poddam się temu, co oni robią... Na razie staram się wysłać syna do Polski. Jeśli posłucha i pojedzie, będę bardzo szczęśliwa - mówi RMF kobieta.

W Iraku nie ma dnia bez porwania, cudzoziemców i Irakijczyków. Ludzie uprowadzani są na ulicy, wyciągani z domów. Z tygodnia na tydzień jest coraz gorzej, nawet sąsiedzi zachowują się bardziej nieprzyjaźnie wobec tzw. „obcych”.

Nikt z nami nie rozmawia. Tak się dzieje od sierpnia. Dostaliśmy list, w którym napisano, że jesteśmy wrogiem państwa irackiego. Współpracujemy z wrogiem, więc skazani zostaliśmy na karę śmierci - mówi Polka.

Polskie władze gotowe są ewakuować wszystkie Polki mieszkające w Iraku, które boją się o swoje życie. Nie będzie to jednak proste. Są to bowiem najczęściej osoby prywatne, które do Iraku wyjechały kilka lub kilkanaście lat temu i trudno np. ustalić, gdzie mieszkają. Dlatego dobrze, by było, gdyby kobiety na własną rękę próbowały skontaktować się z polską ambasadą w Bagdadzie.