W 2010 r. matura może zakończyć się prawdziwym pogromem zdających uczniów - przestrzega część ekspertów. Jak alarmuje dziennik „Polska”, grozi to szczególnie uczniom techników i liceów profilowanych.

Wszystko dlatego, że Ministerstwo Edukacji podtrzymało obietnicę poprzedniego szefa resortu Romana Giertycha: w 2010 r. maturzyści będą obowiązkowo zdawać egzamin z matematyki. Kto nie poradzi sobie z liczeniem, nie uzyska świadectwa dojrzałości i będzie mieć zamkniętą drogę na studia.

Jak ustaliła gazeta, resort finiszuje z pracami nad nowym egzaminem. Próbne arkusze egzaminacyjne mają być gotowe w ciągu najbliższych tygodni. Poddamy je pilotażowym badaniom wśród uczniów. Egzamin z matematyki będzie dostosowany do możliwości licealistów - zapowiada wiceminister oświaty prof. Zbigniew Marciniak.

Matematyka sprawia maturzystom ogromne kłopoty. W 2007 r. zdający ją uczniowie (82 tys. z ponad 420 tys. maturzystów) wypadli najsłabiej. Choć sami wybrali ten przedmiot, oblał go co piąty. Świadome tego ministerstwo liczy, że uda się utrzymać wskaźniki zdawalności egzaminu dojrzałości na poziomie 80 proc. Nie planuje jednak obniżenia wymagań co do minimalnej liczby punktów z matematyki, ani żadnego okresu przejściowego przy wprowadzaniu na maturę.

Nowy egzamin ma kłaść nacisk na sprawdzanie umiejętności logicznego myślenia i zastosowania matematycznych prawideł w rozwiązywaniu codziennych problemów. Wiedza z gimnazjum z pewnością nie wystarczy, ale rzetelne przygotowanie w liceum na pewno tak - zapewnia Marciniak.

W dzienniku czytamy, że niepokoje co do wyników matury w 2010 r. podsyca najnowszy raport oparty na międzynarodowych badaniach PISA, w których oceniono umiejętności uczniów z 57 krajów.

Z matematyki przeciętny uczeń liceum ogólnokształcącego w Polsce zdobył aż 570 punktów. Ale już w technikach tylko 499, a w liceach profilowanych - 483 pkt. W krajach OECD lepiej poradzili sobie nawet sporo młodsi gimnazjaliści, uzyskali średnio 500 pkt.