"Przemysław Kowalczyk był uczniem seminarium duchownego w Legnicy" - podał zakon franciszkanów we wtorkowym oświadczeniu. Wcześniej zakon zaprzeczał, jakoby wrocławski poeta, który oskarża o molestowanie kard. Gulbinowicza, uczęszczał do tej szkoły. We wtorek wieczorem Kowalczyk opublikował na Facebooku nagranie, w którym podkreślił, że nie wycofuje się oskarżeń pod adresem kardynała.

Zakon franciszkanów początkowo podawał, że "imię i nazwisko Przemysław Kowalczyk nie figuruje w żadnych archiwalnych dokumentach szkoły".

Oświadczenie to było odpowiedzią na wtorkową publikację "Gazety Wyborczej", w której wrocławski informatyk i autor wierszy Karol Chum (jego prawdziwe nazwisko to Przemysław Kowalczyk) oskarża o molestowanie kard. Henryka Gulbinowicza, legendę "Solidarności" i kawalera Orderu Orła Białego. Do molestowania miało dojść w Niższym Seminarium Duchownym franciszkanów w Legnicy.

Po kilku godzinach franciszkanie poinformowali jednak, że ok. 17.00 "o. Józef (Szańca, b. rektor Niższego Seminarium Duchownego w Legnicy - PAP) zadzwonił do Sekretariatu Prowincji z wiadomością, że odnalazł informację, że Przemysław Kowalczyk był uczniem szkoły od września 1989 r. do 24 stycznia 1990 r". Jednocześnie zakon podtrzymał swoje stanowisko , że "o. Józef nigdy nikogo po nic nie wysyłał do kard. H. Gulbinowicza". Ani uczniów, ani dorosłych - dodano.

W artykule "GW" przypomniano, że "w miejscu niższego seminarium w Legnicy działa teraz Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. św. Franciszka z Asyżu". Gdy pytam tam o Przemysława Kowalczyka, dyrektor o. Józef Szańca mówi mi, że nigdy takiego ucznia nie było. Sprawdziłem wszystkie dokumenty, rejestry, świadectwa ocen, ale nic nie wskazuje, że taki chłopak się u nas uczył. Ja go nie pamiętam - pisze autorka Ewa Wilczyńska. Z kolei Kowalczyk - jak podaje "GW" - wskazuje, że "to właśnie o. Szańca wysłał go telefonicznie po korespondencję do kurii w styczniu 1989 r". Uważam, że ojciec Szańca miał jakąś umowę z Gulbinowiczem, żeby mu podsyłać chłopców. Dlatego nie dziwi mnie, że teraz kłamie. Chroni kardynała i siebie - uważa Kowalczyk, cytowany przez gazetę.

We wtorek wieczorem Kowalczyk opublikował na Facebooku nagranie, w którym podkreślił, że nie wycofuje się oskarżeń pod adresem kardynała.  

Oskarżam kardynała Henryka Gulbinowicza o to, że mnie molestował. Sytuacja jest skomplikowana, zrobiło się bardzo duże zamieszanie. W tej chwili skupiam się na kluczowych działaniach, by miało to ręce i nogi - podkreślił. 


Wniosek o odebranie kard. Gulbinowiczowi tytułu honorowego obywatela Wrocławia

W piątek działaczki Dolnośląskiego Kongresu Kobiet złożyły do biura Rady Miejskiej Wrocławia wniosek o odebranie b. metropolicie wrocławskiemu kard. Henrykowi Gulbinowiczowie tytułu honorowego obywatel miasta. Była to reakcja na okoliczności przedstawione w filmie Tomasza Sekielskiego.

W dokumencie "Tylko nie mów nikomu" pojawia się m.in. postać byłego księdza Pawła K. W filmie wskazano, że po zatrzymaniu Pawła K. w 2005 r. poręczył za niego ówczesny metropolita wrocławski abp Marian Gołębiewski. Szybko jednak to poręczenie wycofał. Następnie, według dokumentu Sekielskiego, poręczenia udzieli kard. Henryk Gulbinowicz, emerytowany biskup archidiecezji wrocławskiej. Dzięki temu poręczeniu K. miał uniknąć tymczasowego aresztowania - wynika z dokumentu. Zdaniem działaczek Kongresu kard. Gulbinowicz nie tylko poręczył za Pawła K., ale też "po ujawnieniu jego skłonności, nie zrobił nic, by zapobiec kolejnym tragediom".

Paweł K., który nie jest już księdzem, w 2015 r. został skazany przez wrocławski sąd na 7 lat więzienia za wykorzystanie seksualne trzech małoletnich chłopców. Sąd zakazał mu też dożywotnio pracy z młodzieżą i orzekł leczenie zaburzeń preferencji seksualnych.