Prokuratura z Płocka zbada zawiadomienie Zbigniewa Ziobry o manipulowaniu informacjami o śledztwie, w którym dowodem jest nagranie jego rozmowy z Andrzejem Lepperem. Zawiadomienie byłego ministra sprawiedliwości trafiło do prokuratury warszawskiej, ale przeniesiono je do Płocka by uniknąć zarzutu stronniczości.

Chodzi o nagranie, które latem zeszłego roku Ziobro - wówczas minister sprawiedliwości - przedstawił dziennikarzom. Miał to być dowód, że Andrzej Lepper kłamie twierdząc, iż to Ziobro poinformował go o przygotowywanej przez CBA akcji w resorcie rolnictwa.

Ziobro mówił w piątek, że zawiadomienie zostało złożone w związku ze środowymi informacjami rzeczniczki warszawskiej prokuratury okręgowej Katarzyny Szeskiej. Według niego, przestępstwo polegało na niesprostowaniu informacji, że najnowsze ustalenia prokuratury mówią, iż przekazany przez niego zapis rozmowy z Lepperem nie jest oryginałem.

Były minister powtórzył, że prokuratura od początku powinna wiedzieć, że przekazany na płycie CD zapis nagrania nie jest oryginałem - taki był w pamięci dyktafonu. Również z konferencji, na której prezentował dyktafon, jako polityczny gwóźdź do trumny Andrzeja Leppera wynikało, że nie złożył w prokuraturze oryginału nagrania, a jego kopię. Oryginał został skasowany z dyktafonu, materiał został zgrany na twardy dysk komputera przez prok. Jerzego Engelkinga. Z tego materiału wypalono płytę CD, która trafiła do prokuratury.

W ocenie Ziobry informacje przekazane w minioną środę opinii publicznej, że nagranie nie jest oryginalne - nie są niczym nowym, ponieważ było to wiadome od początku. W jego ocenie rzeczniczka popełniła przestępstwo urzędnicze, podając nieprawdę o informacjach z tego śledztwa.