Od 12 tysięcy do pół miliona żołnierzy amerykańskich może wziąć udział w operacji obalenia Saddama Husajna, prezydenta Iraku. Amerykańskie i brytyjskie media potwierdzają - na polecenie prezydenta Busha Pentagon i CIA pracują nad planami amerykańskiej operacji w Iraku.

Na razie Amerykanie poprzez środki dyplomatyczne będą wymuszać na Iraku zgodę na inspekcje obiektów zbrojeniowych a także szkolić zbrojną opozycję iracką. Waszyngton zażąda wpuszczenia inspektorów najpóźniej w maju. Po tym terminie możliwa jest operacja zbrojna. Przesłanie administracji Busha jest jasne – Biały Dom nie wyklucza żadnej opcji. Potwierdziła to wczoraj po raz kolejny szefowa Rady Bezpieczeństwa Narodowego Condoleeza Rice. Podkreśliła, że prezydent wyraźnie dał do zrozumienia, że świat ma z Saddamem Husajnem problem i sytuacja w Bagdadzie musi się zmienić. Sam jest na razie cierpliwy i nie czuje się zmuszony do podejmowania jakichś natychmiastowych kroków.

Condoleeza Rice przypomniała, że Irak nie wywiązał się ze zobowiązań po przegranej wojnie 1991 roku, wyrzucił inspektorów rozbrojeniowych i kontynuuje programy zbrojeń masowego rażenia. Rice oświadczyła wprost, że obywatelom Iraku będzie lepiej z władzą, na która zasługują niż z tą, którą maja obecnie. Jak podkreślają komentatorzy po raz pierwszy od początku kadencji Busha wszystkie czołowe postacie jego gabinetu mówią w tej sprawie jednym głosem – nawet Colin Powell. Po sukcesie w Afganistanie umiarkowanej reakcji świata na zapowiedź wycofania się z układu ABM dominuje przekonanie, że także w sprawie Iraku, Bush zrobi to co sam uzna za słuszne.

11:15