Prawie sto tysięcy ptaków żyje na terenie Parku Narodowego Ujście Warty w Lubuskiem – to jedno z najbardziej narażonych na ptasią grypę miejsc w Polsce. Nie ma pewności, że już teraz któryś z okazów nie jest nosicielem groźnego wirusa.

Cały park to obszar o powierzchni 8 tysięcy hektarów, z czego większość jest niedostępna dla człowieka. Są tam podmokłe łąki, bagna, a także setki zatoczek i rzecznych kanałów. Nie ma więc możliwości notowania każdego martwego ptaka.

Oprócz tego miejsce, gdzie skoncentrowana jest taka ilość ptactwa wodnego i błotnego, jest doskonałym terenem łowieckim dla orłów bielików. - Czasami zanim my zdążymy dotrzeć do takiego padłego ptaka, to już jest po obiedzie - tłumaczą pracownicy parku.

W związku z tym na terenie parku do badania na obecność wirusa grypy pobiera się próbki ptasich odchodów. Jak dotąd nie stwierdzono takiego przypadku, a kolejne próbki są w laboratorium w Puławach.

W Europie zanotowano już przypadek kota zarażonego ptasią grypą. W związku z tym pojawia się pytanie, czy wirusa mogą przenosić także dzikie zwierzęta. Na razie nie można tego ani potwierdzić, ani odrzucić. Być może do zarażenia wystarczy martwy ptak, znaleziony gdzieś w lesie. - To jest po prostu łatwy posiłek. A skusić się na niego mogą nie tylko orły bieliki, ale też i lis, i dziki - tłumaczy dyrektor parku, Konrad Wypychowski. A na drapieżniki myśliwi polują jak zawsze – bez szczególnej ostrożności. Być może jest to błąd.