IPN, Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau i Państwowe Muzeum na Majdanku - między innymi te instytucje w zdecydowany sposób odniosły się do aukcji, którą zorganizował niemiecki dom aukcyjny w Neuss. Oświadczenie wydało też m.in. Ogólnopolskie Stowarzyszenie Rodzin Polskich Ofiar Obozów Koncentracyjnych. Dokumenty, przedmioty osobiste, pamiątki po więźniach niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych i Zagłady Auschwitz, Majdanek czy Dachau oraz ofiarach zbrodni katyńskiej - w sumie 623 artefakty z czasów II wojny światowej miały być zlicytowane w poniedziałek. Po stanowczej reakcji polskich władz aukcja zniknęła z sieci.
- Więcej najnowszych informacji z Polski i ze świata znajdziesz na RMF24.pl.
Po interwencji polskich władz Dom Aukcyjny Felzmann w Neuss w Niemczech anulował zaplanowaną na poniedziałek licytację pamiątek po ofiarach więźniach obozów koncentracyjnych i Zagłady, a także po ofiarach zbrodni katyńskiej. Zwrotu tych przedmiotów - o ile przedmioty okażą się autentyczne - będzie domagało się Ministerstwo Kultury, o czym poinformowała szefowa resortu Marta Cienkowska.
"Prezydent Karol Nawrocki domaga się od rządu działań w tej sprawie, apeluje o ich zwrot lub wykup i doliczenie kosztów do roszczeń reparacyjnych" - informował rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz. W tej skandalicznej sprawie szybko zareagowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Minister Radosław Sikorski informował, że rozmawiał z szefem MSZ Niemiec Johannem Wadephulem. Zgodzili się, że należy zapobiec "takiemu zgorszeniu".
Robienie interesów na Zagładzie jest odrażające i musi zostać powstrzymane - skomentował szef niemieckiej dyplomacji Johann Wade-pul. Podkreślił także, że podkreślił, że "mamy etyczny obowiązek wobec ofiar, aby takie działania uniemożliwiać".
Jak później dodał, wszystkie artefakty już zniknęły z internetowej strony bulwersującej aukcji.


