Blisko sto razy w ciągu ostatnich sześciu dni Izrael złamał swoją decyzję o jednostronnym zawieszeniu broni - twierdzi szef palestyńskich służb bezpieczeństwa, generał Abdel Razeq al-Majeida. Jego zdaniem, rozkaz izraelskiego ministra obrony o zaniechaniu ofensywnych działań wobec Palestyńczyków istnieje tylko na papierze i ma służyć pozyskaniu poparcia międzynarodowej opinii publicznej.

Tymczasem przebywający na Bliskim Wschodzie specjalny wysłannik Waszyngtonu - William Burns wezwał Jasera Arafata, by powstrzymał terrorystyczne ataki na Izraelczyków i zaczął realizować plan pokojowy. Burnsa zaniepokoiły dwa zamachy terrorystyczne, do których doszło w Jerozolimie. Wczoraj rano w zatłoczonym centrum handlowym w centrum miasta eksplodował samochód-pułapka. 10 godzin wcześniej, niemal w tym samym miejscu terroryści z islamskiego Dżihadu przeprowadzili identyczny atak. Burns zapowiadał, że spotykając się w niedzielę po południu z izraelskim premierem Arielem Szaronem będzie go namawiał do "kontynuowania polityki powściągliwości".

W dzień po opublikowaniu raportu Mitchella premier Szaron ogłosił 22 maja "jednostronne zawieszenie broni". W raporcie wezwano obie strony do natychmiastowego zaprzestania przemocy, a Izrael do zamrożenia budowy osiedli na terytoriach palestyńskich. Amerykański wysłannik uważa za oczywiste, że wprowadzenie w życie zaleceń dla Izraela i Palestyńczyków, zawartych w raporcie komisji Mitchella będzie "niesłychanie skomplikowane i trudne". Jeden z głównych negocjatorów palestyńskich Saeb Erakat uznał spotkanie Burnsa z Arafatem za "pozytywne". Zapowiedział, że spotkają się oni ponownie w poniedziałek.

00:05