Ambasada Rosji w Polsce opublikowała ostrą odpowiedź na apel Marka Sawickiego o zaprzestanie niszczenia polskiej żywności. "Porównanie obecnej sytuacji do głodu w latach trzydziestych XX wieku w Związku Radzieckim jest absolutnie niewłaściwe i wywołuje co najmniej zaskoczenie. Nie warto panu Ministrowi bronić interesów tych, którzy łamią prawo i próbują przemycić własne produkty do Rosji" - czytamy w dokumencie.

W ostatnich dniach głośno jest o tym, że Rosjanie w bardzo spektakularny sposób realizują rozporządzenie swego prezydenta o niszczeniu żywności, która miała wjechać do ich kraju nielegalnie. W Moskwie służby fitosanitarne zniszczyły prawie 40 ton polskich owoców i warzyw. Rosjanie twierdzą, że dostawcy z Białorusi chcieli ominąć ich embargo. Na rynek w Moskwie trafiło blisko 30 ton polskich jabłek i pomidorów oraz niespełna 10 ton marchwi, które miały być dostarczone do Kazachstanu.

Rosjanie zniszczyli 40 ton polskiej żywności - zobacz filmy

"7 sierpnia br. Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Rzeczypospolitej Polskiej M. Sawicki zaapelował do Prezydenta Federacji Rosyjskiej V. Putina o zaprzestanie niszczenia żywności, którą importuje się do Rosji wbrew regułom, czyli kontrabandą" - czytamy w komunikacie opublikowanym przez rosyjską ambasadę. "Można przypuścić, iż taka publiczna akcja pana Ministra miała na celu zademonstrować, iż dokłada on starań, aby uchronić interesy polskich producentów żywności, zainteresowanych w dostępie ich produkcji na rosyjskim rynku. Wątpliwe jednak jest, iż mogą temu sprzyjać oświadczenia, styl których jest obraźliwy dla strony rosyjskiej" - podkreśla autor pisma. Dalej zauważa, że nie można mówić o jakości żywności "przemycanej kontrabandą, która w żaden sposób nie jest kontrolowana".

"Rosja, jak wiadomo, zaprzestała importu produkcji żywnościowej z krajów UE, w tym Polski, w odpowiedzi na wprowadzone przez nie przeciwko Rosji nielegalne i bezsensowne sankcje, które na pewno nie pomagają osiągnięciu ogłoszonych celów, ale jednocześnie wyrządzają szkodę wszystkim stronom i zwiększają trudności gospodarcze, w tym ubóstwo, w obydwóch naszych krajach. Dlatego panu Ministrowi należałoby wystosować swoje apele do autorów tych sankcji, w tym do własnego rządu" - tłumaczy przedstawiciel rosyjskiej ambasady. W ironiczny sposób odnosi się też do ostatnich wydarzeń politycznych w Polsce i inauguracyjnego orędzia Andrzeja Dudy. "Na rosyjskim rynku nie ma braku żywności. Zarówno w Rosji, jak i w Polsce - tak jak w każdym innym kraju - istnieje problem ludzi biednych, którzy nie dojadają. W swoim wystąpieniu po objęciu urzędu 6 sierpnia br. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej pan Andrzej Duda mówił o dzieciach w Polsce, których wiele dzisiaj nie dojada, zwłaszcza na obszarach wiejskich. Chyba problem ten wywołuje u pana Ministra zaniepokojenie nie mniejsze, niż zagrożenie głodem w Rosji? Być może tu przydałyby się produkty, które nieuczciwi przedsiębiorcy próbują przewieźć kontrabandą do Rosji?" - czytamy w komunikacie.

(mn)